Tagi

, ,

Do niedawna w licznych tekstach na temat swojego dziadka matecznego Stanisława Buchowskiego (1903- 1945) pisałem, że zginął w obozie karnym w Ragnit (pol. Ragneta) w Prusach Wschodnich i że został tam uwięziony za to, że w jego domu partyzanci zabili szpicla Władysława Izbickiego.

Nowe światło na tę sprawę rzuca dokumentacja w tym roku znaleziona przypadkowo w Państwowym Archiwum w Suwałkach. W osobnej teczce znajdują się tam akta z 1943 roku, opisujące krok po kroku postępowanie żandarmerii niemieckiej po stwierdzeniu nielegalnego wyprawiania skór.

Protokół wstępny stwierdza co następuje.

8 lutego tego roku (1943) komendant posterunku żandarmerii w Sejnach i czterech  żandarmów w miejscowości Gawieniańce i pobliskim lesie prowadziło poszukiwania urządzeń do wyrobu bimbru. Przy tej okazji została przeszukana łaźnia stojąca w lesie. Skonfiskowano znajdujące się tam 53 skóry owcze i 6 cielęcych. Ustalono, że łaźnia należy do polskiego rolnika, sołtysa wsi Gawieniańce  Stanisława Buchowskiego. Buchowski łaźnię kupił aby móc tam w ukryciu wyprawiać skóry i skórki. Ponieważ Buchowski jest sołtysem to musi dobrze znać regulacje niemieckie. Wiedział, że skóry podlegają obowiązkowi dostawy. 

Przejęte skóry i skórki zostały przekazane do Zakładu Przetwórstwa Skór Borkmanna w Suwałkach. Dowód przekazania został załączony w aktach sprawy. Bliższe szczegóły są w załącznikach i opisie końcowym.

Następnego dnia po wykryciu garbarni skór w Gawieniancach na posterunku żandarmerii w Sejnach prowadzone jest przesłuchanie głównego podejrzanego.

„Na wezwanie stawia się jako oskarżony: Buchowski Stanisław, rolnik i sołtys, karę może opłacić w ratach, dochody ma z ziemi- 18 polskich mórg, ur 4.05.1903 w Gawieniancach, zamieszkały w Gawieniancach, katolik, nie ma pochodzenia niemieckiego po rodzicach i dziadkach, żonaty z Weroniką Węgrowską, której rodzice ani dziadkowie nie mają pochodzenia niemieckiego, ma 4 dzieci w wieku 13- 2 lata, syn Michała Buchowskiego już zmarłego i zmarłej Teresy z domu Malinowskiej, stosunek do służby wojskowej – służba w 41 Pułku Piechoty w Suwałkach w latach 1926- 1928, szeregowy, nieodznaczany, chyba niekarany.

Sejny, 9 luty 1943 r.

Buchowski posiada 18 morg polskich ziemi. Ma czworo dzieci w wieku 13- 2 lat. Od 1926 do 1928 był w wojsku w Suwałkach, regiment 41, szeregowy.

Gawieniańce są miejscem mojego urodzenia, tutaj wyrastałem i gospodarzyłem na kawałku ziemi. Jestem żonaty i mam 4 dzieci. Ponieważ moje ziemie to tylko piaski, chciałem gdzieś jeszcze dorobić.

Kiedy nie było dodatkowego dochodu, spróbowałem założyć małą garbarnię. Interes ten prowadziłem już przed wojną. Jak to robić pokazał mi jeden Litwin z mojej wioski. W 1940 roku wywędrował już na Litwę. Na swoim terenie nie mogłem tego prowadzić, ponieważ jestem sołtysem (przedstawicielem mieszkańców) i kręci się u mnie wielu obcych. Z obawy, że obcy ludzie mogą mnie przy tym zobaczyć, szukałem innego ustronnego miejsca. W tym celu przeniosłem się ze sprzętem do pustej łaźni w lesie. Mogłem tam spokojnie pracować. Niewielu ludzi z mojej okolicy miało wiedzę na ten temat. Od wybuchu wojny zatrzymałem tę działalność, ale ponieważ potrzebowałem pieniędzy, wróciłem na nowo do tego w tym roku. Ludzie z okolicznych miejscowości przynosili mi skóry owcze do garbowania. Za garbowanie jednej skóry brałem tylko dwie reichsmarki (marki niemieckie- RM). Ludzie to rozumieli i informacja o tym szybko rozniosła się w okolicy. W krótkim czasie obrobiłem 51 skór owczych i na tym poprzestałem, bo więcej już nie przynosili. Właścicielami skór, które wczoraj zostały u mnie zarekwirowane są:

1/. Józef Aschenberg zam. Berżniki – 4 sztuki,

2/. Anna Stabińska zam. Berżniki – 6 sztuk,

3/. Wincenty Domański zam. Hołny Wolmera – 4 sztuki,

4/. Anna Wiczlański /Lit./ zam. Hołny Wolmera – 2 sztuki,

5/. Jan Draugialis zam. Zaleskie – 5 sztuk,

6/. Józef Miszkiel zam. Łumbie – 4 sztuki,

7/. Kazimierz Dąbrowski zam. Łumbie – 4 sztuki,

8/. Florian Chmielewski zam. Łumbie – 4 sztuki,

9/. Jan Korzeniecki zam. Rynkojeziory – 5 sztuk,

10/. Franciszek Wołukanis /Lit./ zam. Łumbie – 1 sztuka,

11/. Mieczysław Wichert zam. Radziuszki – 4 sztuki,

12/. Franciszek Leończyk zam. Klejwy – 4 sztuki,

13/. Ludwika Szafranowska zam. Konstantynówka – 4 sztuki

Razem 51 + 3 = 54 szt

W sumie zarekwirowano u mnie wczoraj 51 sztuk skór owczych. Skąd ludzie je mieli, nie mogę podać. Było mi wiadome, że wszystkie skóry powinny być oddane, ale kiedy ich pytałem, odpowiadali, że nie powinno mnie to obchodzić. Wyraźnie zwracałem ludziom uwagę, aby odstawili te skóry, czego nie uczynili, a raczej mówili, że mam je najszybciej jak tylko to możliwe wygarbować. Pytałem również czy te skóry nie pochodzą z nielegalnego uboju, na co odpowiadali również, że to mnie nie powinno obchodzić. Wiedziałem, że bez pozwolenia nie wolno mi garbować skór.

Zastrzeżenie:

Zaprzeczam temu, że wiele razy garbowałem skóry. To było tylko ten jeden jedyny raz. Z moich skór żadnej nie garbowałem. Nikt mi przy garbowaniu nie pomagał. Wiadomym mi było, że nie wolno mi było żadnych skór przyjmować ani garbować. W mojej wsi jako sołtys oznajmiłem wszystkim, że wszystkie skóry należy oddać. Wiadome jest mi, że przez nielegalne garbowanie skór zasłużyłem na karę. Więcej w tej sprawie nie mam do dodania.

Podpisy; tłumacz + Stanisław Buchowski + przesłuchujący 

——————————————————————

Dalsze przesłuchanie – Sejny 16.02.1943 r.

Na moim przesłuchaniu z 9 lutego nie podałem wszystkich nazwisk osób, które oddały mi skóry do garbowania. Ja sam miałem 3 skóry własne, które posiadałem już od dłuższego czasu. Jedna z nich pochodziła z uboju w sierpniu 1939 roku. Drugą dostałem od Adama Radzewicza, który w roku 1941 przeniósł się na Litwę. Trzecią otrzymałem od Bronisława Macianisa, który został przesiedlony na Litwę w 1941 roku. Było mi wiadome, że skóry powinny być zdane. Ale ponieważ pilnie potrzebowałem kożucha, szybko wziąłem się za przygotowanie skór. Oprócz trzech opisanych wyżej skór własnych, skóry dały mi do garbowania następujące osoby;

1/. Józef Azarewicz z Gryszkańc – skóra cielęca,

2/. Józefa Moroz z Radziuszek – 3 skóry cielęce,

3/. … 1

Ponadto miałem jedną skórę cielęcą, której nie podałem w czasie mojego pierwszego przesłuchania. Jest to skóra z cielaka, który zdechł w roku 1941 pięć dni po narodzeniu.

Powiedziałem całą prawdę i nic więcej do tego nie mogę dodać. Zeznanie zostało mi przeczytane po polsku i jest prawidłowe.

Podpisy; aresztowany Stanisław Buchowski, tłumacz, przełożony posterunku żandarmerii


Dalsze wyjaśnienia

Sejny, 19.02.1943 r.

Ponownie stawia się polski sołtys, rolnik Stanisław Buchowski z Gawienianc i wyjaśnia co następuje.

Jeśli osoby, które dawały mi skóry do garbowania zeznają w przesłuchaniach, że ja ich nie pytałem skąd te skóry mają, to może być prawda. Jest możliwe, że o tym zapomniałem. Nie wiem również dokładnie czy zwracałem im uwagę na obowiązek zdania skór.

Jeśli będzie mi wytknięte, że podałem nieprawdziwe dane Mieczysława Wicherta, to nie zrobiłem tego umyślnie. Nie znam Mieczysława Wicherta. Nie wiedziałem także, że M.Wichert przebywa na terenie Rzeszy (Altreich). Było to około połowy stycznia tego roku kiedy wracając z Krasnopola zastałem w swojej stodole leżące 4 skóry owcze z przyczepioną karteczką z napisem „Mieczysław Wichert, Radziuszki”.

Jeśli chodzi o Karwe Waschwską z Konstantynówki, prawidłowo powinna nazywać się Karwaczewska z Konstantynówki, gmina Krasnowo. Znam tę kobietę osobiście. Możliwe nawet, że nazywa się Garbowska. Nie znam jej imienia. Zeznałem całą prawdę i nic więcej nie mogę dodać. Zeznanie zostało mi przeczytane w języku polskim i jest prawidłowe.

Podpisy; tłumacz /Thomas/ + Stanisław Buchowski + szef oddziału żandarmerii


Negocjacje: Sejny, 9.02.1943 r.

Stawia się wezwany polski rolnik Witold Okulanis, lat 46 zam. w Gawieniancach i wyjaśnia następująco;

Rolnik Stanisław Buchowski jest naszym sołtysem. Nie wiedziałem, że Buchowski garbuje jakieś skóry. Zauważyłem jednak, że do Buchowskiego często przychodzili jacyś ludzie nie z naszego terenu i coś tam załatwiali.

Na moim terenie znajduje się łaźnia w pobliżu lasu. Już jesienią zeszłego roku Buchowski złożył mi propozycję, żeby mu ją sprzedać. Początkowo nie przystałem na to. Jednak kiedy koń mi zdechł i potrzebowałem pieniędzy, sprzedałem mu łaźnię za cenę 250 marek niemieckich. On mi nie powiedział do czego łaźnia jest mu potrzebna. Byłem zaskoczony kiedy wczoraj w asyście żandarmów zobaczyłem te skóry. Przed Bożym Narodzeniem jeszcze wszyscy tam się kąpaliśmy. Nie było tam żadnych skór. Od nikogo z Gawienianc nie słyszałem, że Buchowski prowadzi działalność jako garbarz. Jako sołtys powiadomił nas, że skóry z zabijanych w gospodarstwie zwierząt mają być dostarczone do przetwórcy Borzio w Krasnopolu. Nic więcej nie mogę dodać. Przesłuchanie zostało mi przeczytane po polsku i jest zgodne.

Podpisy

Aresztowany Witold Okulanis, jako tłumacz Josef Kleiss, przedstawiciel żandarmerii

Przesłuchanie Józefa Aschenberga

12.02.1943 r. Berżniki

Gospodarz na 10 ha ziemi, ur 2.01.1917 w Berżnikach, były obywatel polski, katolik, nie ma korzeni niemieckich, żonaty z Jadwigą Czokajło z Berżnik, ma dwoje dzieci w wieku 2- 1 lat, syn Jana Aschenberga, zmarłego już, rolnika z Berżnik i Petroneli Wysockiej z Berżnik.

Do rzeczy / zeznanie/:

Mieszkam w Berżnikach powiat Suwałki i wspólnie z moją żoną gospodaruję na 10 ha ziemi. W moim gospodarstwie trzymam również matki owcze. W roku 1941 miałem dwie sztuki i obie urodziły po jednym jagnięciu, z czego jedno zdechło. Pozostałe przy życiu na targu w Sejnach sprzedałem nieznanemu Polakowi za cenę 18 marek niemieckich. W roku 1942 miałem również dwie matki, ale niestety żadna z nich nie dała jagniąt. Od roku 1939 nie zabiłem żadnej owcy. Przyznaję się, że 4 skóry około 8 dni przed Bożym Narodzeniem 1942 roku dostarczyłem do rolnika Stanisława Buchowskiego z Gawieniańc do garbowania, ponieważ chciałem dać do zrobienia sobie kożucha. Cztery skóry, dwie białe i dwie szare kupiłem od nieznanych mi Litwinek w końcu października 1942 roku. Tamtego dnia orałem ziemię na moim polu, około 2 km od litewskiej granicy, kiedy przyszły trzy Litwinki i prosiły mnie, żebym kupił od nich te skóry i kupiłem je za cenę 14 marek niemieckich. Jest mi wiadome, że dostarczanie każdej skóry jest obowiązkowe a garbowanie zabronione. Ale ponieważ chciałem przerobić skóry na kożuch, mimo zakazu, przyniosłem je do garbowania. Kto jeszcze przynosił tam skóry do garbowania, nie jest mi wiadome.

Zeznanie zostało mi przeczytane po polsku i jest zgodne.

Podpisy; szef okręgu + szef żandarmerii + Józef Aschenber (Eschenberg?)

———————————————————

10.

12.02.1943 Berżniki

Przesłuchanie Anny Stabińskiej, rolniczki, z domu Tomkiel, gospodarującej na 12 ha ziemi, ur 15.07.1907 w Berżnikach, katoliczka, mężatka z Bolesławem Stabińskim z Berżnik, bezdzietna, c. Piotra Tomkiela i Agaty Buchowskiej.

Do rzeczy:

Mieszkam w Berżnikach, powiat Suwałki i gospodaruję na 12 ha. W swoim gospodarstwie trzymam dwie matki owcze, których jagniąt nie mogę się dochować, bo zdychają. Od czasu rozpoczęcia wojny nie zabijałam żadnej owcy. Sześć skórek, które dałam Stanisławowi Buchowskiemu z Gawieniańc do garbowania, pochodziły z czasu przedwojennego. Niektóre były już uszkodzone przez mole. Mój mąż chciał je….???, ale ponieważ jestem chora, powstrzymałam go i sama zawiozłam je do garbowania aby zrobić z nich kożuch dla siebie. Wiadome mi było, że skóry winny być odstawione, a garbowanie jest zabronione. Zeznanie zostało mi przeczytane po polsku i jest zgodne.

————————————————–

12.02.1943 Berżniki

Wincenty Domański, robotnik drogowy, zarabia 60 RM miesięcznie, ur 7.04.1910 Ogrodniki, ożeniony z Weroniką Maczkiewicz z Ogrodnik, troje dzieci 11- 4 lat, ojciec Jan Domański, strażnik drogowy w Ogrodnikach, matka Anna z domu Churkies, prawdopodobnie niekarana.

Do rzeczy:

Mieszkam w Ogrodnikach i codziennie pracuję jako robotnik drogowy w zarządzie dróg. Przyznaję, że rolnikowi ze wsi Gawieniance Stanisławowi Buchowskiego oddałem do garbowania cztery skóry owcze. Jedna pochodziła z własnego uboju przed rokiem 1940. Drugą dostałem od mojego wujka Stanisława Slowajtisa z Ogrodnik, który w roku 1941 został wysiedlony do Rosji. Dwie pozostałe skóry dostałem od Czeszkiewicza mieszkającego również w Ogrodnikach, który również został wysiedlony do Rosji w 1941 roku.

Chciałem z tych skór uszykować sobie kożuch i dlatego dałem je do garbowania. Widziałem u Stanisława Buchowskiego wiele skór, które on otrzymał do garbowania i stąd miałem przekonanie, że on ma prawo garbować. Nie wiedziałem, że wszystkie skóry muszą być odstawione.

Zeznanie zostało mi odczytane po polsku i jest zgodne.

——————————————————

Sejny, 19.02.1943.

Stawia się polski rolnik Jan Draugialis, posiada 36 polskich morg ziemi. Urodzony 29.11.1914 w Maciejowiźnie, parafia Berżniki, bezdzietny, syn rolnika Franciszka z Maciejowizny i Józefy Iwaszko z Maciejowizny.

Do rzeczy:

Jestem Polakiem i od 1.09.1939 mam mieszkanie w Maciejowiznie, gdzie mieszkam do dziś. W lutym 1941 roku moi sąsiedzi ze Sztabinek, Wowa Jegorow i Michał Borys wyjechali do Rosji. Rodzina Jegorow wyprowadziła się 28.02.1941 r. Pomogłem im moją furmanką zawieźć ich rzeczy do granicy. Jako podziękowanie za tę przysługę Jegorowowie dali mi trzy skóry owcze. 5 marca tego samego roku wyjeżdżał do Rosji Michał Borys ze swoją rodziną. Również tej rodzinie pomogłem zawieść ich rzeczy swoją furą do granicy. Od nich dostałem za to 2 skóry owcze. Te pięć skór wisiało w mojej stodole na belce, aby nie zżarły jej koty. Zimą z 1941 na 1942 dostarczyłem długi kożuch dla niemieckiego Wermachtu. Ponieważ już nie miałem kożucha dla siebie, chciałem je zrobić z tych skór. Wiedziałem już przed wojną, że Buchowski nauczył się garbowania od wysiedlonego do Rosji Radzewicza.

Na początku stycznia tego roku spotkałem Buchowskiego w Sejnach. Przy tej okazji spytałem go czy by nie zechciał wygarbować dla mnie kilka skór? Buchowski odpowiedział, że nie ma pewności czy potrafi to robić wystarczająco dobrze. Powiedziałem mu, że będzie dobrze. Po około tygodniu przyniosłem swoje skóry do Buchowskiego, gdzie zostały przejęte przez żandarmerię. Do dziś nie wiedziałem, że skóry i skórki podlegają obowiązkowi dostarczenia. Gdybym to wiedział, dałbym z nimi spokój.

Zeznałem całą prawdę bez żadnego kłamstwa i nic więcej nie mogę dodać. Zeznanie zostało przeczytane mi po polsku i jest zgodne.

————————————

Sejny, 16.02.1943 r.

Stawia się Józef Miszkiel, polski rolnik, posiada 9 polskich morg ziemi. Ur 17.09.1904 r. w Łumbiach, ożeniony z Wiktorią Gilisówną, ma 7 dzieci w wieku 1- 32 lat, syn zmarłego Macieja (31 l w 1904 r.) i Rozalii Maksimowicz (26 lat w 1904 r.) (akt ur 66/1904, akt zgonu 174/63- zmarł 19.08.1963 w Suwałkach- przypis A.Sz.), służył w wojsku, 41 regiment w latach 1925- 27 w Suwałkach.

Do rzeczy:

W latach 1937 i 1938 zabiłem 4 owce. Ze skórek chciałem zrobić kożuchy dla moich dzieci. Ponieważ już w roku 1938 w Polsce wciąż mówiono o wojnie, szczególnie w roku 1938, pomyślałem, że moje skóry mogą zawieruszyć się u garbarza i rzuciłem je na podłogę w moim domu. We wsi Łumbie jestem zastępcą sołtysa Stanisława Krejczmana. W grudniu 1942 r. komisarz urzędu w Krasnopolu zorganizował naradę z sołtysami. Ponieważ Krejczman był akurat chory, musiałem zamiast jego być w Krasnopolu. Kiedy narada się skończyła nawiązałem rozmowę z Buchowskim. Przy okazji spytałem go czy nie wie kto garbuje skóry? Na to on odpowiedział, że on również może to zrobić, ale w czasie wojny jest to zabronione. Prosiłem Buchowskiego, aby niezależnie od tego wygarbował moje cztery skórki, bo chcę zrobić kurtki dla moich dzieci. Na to Buchowski odpowiedział, no dobra, to w końcu przynieś mi te skóry, ale o cenie będziemy rozmawiać kiedy będą gotowe. Parę dni później wziąłem te cztery skórki i zaniosłem do Buchowskiego. Zapakowałem je w papier i przekazałem Buchowskiemu, którego nie widziałem, rzuciłem je do jego stodoły.

W pierwszych dniach stycznia i lutego zaglądałem do Buchowskiego, aby sprawdzić czy skóry są już gotowe. Ale nie było walizki. Pytałem ile to jeszcze potrwa i on powiedział, że je zmiękcza. Powiedział mi jeszcze, że nie może wygodnie pracować ponieważ ludzie w jego okolicy zwracają na niego uwagę. Wtedy poprosiłem go jeszcze raz, aby przynajmniej moje cztery skóry wygarbował, ale on nic nie odpowiedział.

Jakieś 8- 10 dni temu moja żona dowiedziała się od Polaka Zygmunta Staczewskiego, że u Buchowskiego była żandarmeria z Sejn i przeprowadziła przeszukanie jego domu. Wiele skór zostało wtedy zajętych przez żandarmów a Buchowski i skóry zabrane na posterunek w Sejnach. 13 lutego w niedzielę wybrałem się do Buchowskiego, aby dowiedzieć się czy to co słyszała moja żona jest zgodne z prawdą. Buchowski był wtedy w domu i wyjaśnił mi, że skóry zostały zabrane przez żandarmerię. Ponieważ jestem zastępcą sołtysa, było mi wiadome, że garbowanie skór jest zabronione, a skóry mają być odstawiane. Byłem jednak przekonany, że skóry które pochodzą z okresu przedwojennego nie podlegają odstawie. Więcej nie mam nic do dodania. Zeznanie zostało mi przeczytane po polsku i jest zgodne.

—————————–

Sejny, 16.02.1943 r.

Jako oskarżony stawia się polski rolnik Kazimierz Dąbrowski, syn zmarłego Józefa i zmarłej Ewy Stelmachowicz, posiadający 21 polskich morg ziemi, ur. 3.03.1911 w Łumbiach, ożeniony z Wiktorią Kasperowicz, ma 1 dziecko w wieku 10 lat, był w latach 1933- 34 w wojsku- 41 regiment w Suwałkach.

Do rzeczy:

Kiedy w roku 1941 Litwini i Rosjanie mieli być wysiedlani, zgłosił się również mój wujek Franciszek Dąbrowski zamieszkały w Łumbiach i wiosną 1941 roku został wysiedlony. W swoich rzeczach miał wujek trzy skóry owcze. Ponieważ wysiedlanym nie wolno było zabierać skór, wujek dał mi je.

W moim gospodarstwie miałem barana. Jednego razu, to było krótko przed wybuchem wojny z Rosją, przyszło do mnie dwóch żołnierzy, kupić gęś. Ponieważ nie miałem gęsi, żołnierze chcieli kupić barana. Nie chciałem już go więcej trzymać więc sprzedałem go żołnierzom za 20 RM. Żołnierze wzięli go do swojej kwatery i zaszlachtowali. Ci żołnierze codziennie kupowali u mnie mleko. Przy okazji przynieśli mi kiedyś skórę. Miałem zamiar zrobić sobie kurtkę. Pewnego razu byłem u komisarza urzędu w Krasnopolu. Kiedy jechałem do domu, spotkałem polskiego sołtysa Stanisława Buchowskiego i dalej razem jechaliśmy do domu. Rozmawialiśmy po drodze i przy okazji spytałem go czy nie zna kogoś kto garbuje skóry? Odpowiedział mi, że on sam to robi, ale w czasie wojny jest to zabronione. Ale ponieważ nie miałem już co na siebie włożyć, bo moja kurtka była już bardzo wysłużona, poprosiłem Buchowskiego aby mi skóry wygarbował. Na początku grudnia wziąłem cztery skóry i zaniosłem je do Buchowskiego. Kiedy go spytałem ile kosztuje garbowanie skór, odpowiedział mi, że 2 RM za sztukę.

Zastrzeżenie:

Nie ma zastosowania, że Buchowski spytał mnie czy skóry nie pochodzą z zakazanego uboju.

Więcej nie mogę powiedzieć. Zeznanie zostało przeczytane mi po polsku i jest zgodne.

———————–

Sejny, 16.02.1943

Stawia się polski rolnik Florian Chmielewski, posiada 32 niemieckie morgi ziemi, ur 2.10.1900 w Blenda, powiat Suwałki, zam. w Łumbiach, żonaty, dwoje dzieci w wieku 6- 7 lat, syn zmarłego Antoniego i zmarłej Gertrudy z domu Barczewskiej, w wojsku w latach 1919- 21- 41 regiment w Suwałkach, podoficer.

Do rzeczy:

W marcu 1938 roku na targu w Sejnach od nieznanego mężczyzny kupiłem 3 skórki. Położyłem je na podłodze mojego mieszkania. Trzy skórki dałem do garbowania garbarzowi Gobberowi z Suwałk. Jednak na moje oko było to za mało aby zrobić kożuch, więc chciałem jeszcze jedną dokupić. Od roku 1938 miałem stado, które nie było odpowiednie do dalszej hodowli. W pierwszych dniach września 1939 roku stado to zlikwidowałem. Próbowałem znaleźć garbarza, który wygarbowałby moje skóry. Spotkałem Polaka Kazimierza Dąbrowskiego z Łumbi, który powiedział mi, że polski sołtys ze wsi Podgawieniance garbuje skóry. Wziąłem cztery skóry i poszedłem do Buchowskiego z pytaniem czy wygarbuje moje skóry. Potwierdził. Ile to będzie kosztować, nie pytałem, bo mój sąsiad Dąbrowski już powiedział, że on bierze 2 RM za garbowanie jednej skóry. Wiedziałem, że jest obowiązek odstawiania skór, ale nie wiedziałem, że garbowanie jest zabronione.

Nic więcej już nie mogę dodać. Wyznałem całą prawdę.

—————————————

Krasnowo, 19.02.1943

Stawia się na zeznania polski rolnik Jan Korzeniecki ze wsi Rynkojeziory. Utrzymuje się z plonów 25 ha gospodarstwa, ur 20.11.1893 we wsi Bubele, ożeniony z Anną Sikorską, 8 dzieci w wieku 6- 21 lat, syn Franciszka z Bubel i Agaty urodzonej Misiukiewicz z Bubel.

Do rzeczy:

We wsi Rynkojeziory posiadam 25 ha ziemi. W czasach przedwojennych, którymi nie mogę się chwalić, moi sąsiedzi dzierżawili ode mnie pole; Józef Laszewnik 2 kawałki, Józef Latwis – 1 i Albin Chmielewski 2 kawałki. Wiosną 1941 przenieśli się oni do sowieckiej Rosji. Za to dali mi 5 skór owczych. Mimo tego, że wiedziałem iż skóry podlegają odstawie, postanowiłem zachować je, aby zrobić z nich kożuch, ponieważ ten co mam jest już kiepski. Latem 1942 r. w czasie sianokosów, przyszedł do mnie Polak Buchowski z Gawieniańc, aby kupić nasiona koniczyny. W czasie rozmowy wyszło, że mam skóry owcze i chciałbym z nich zrobić kożuch. Buchowski powiedział, że później będzie skóry garbować i mogę swoje do niego dostarczyć. Krótko przed Bożym Narodzeniem 1942 roku dostarczyłem je. Buchowski je odebrał i chciał je dla mnie garbować. Wiedziałem, że nieodstawienie skór podlega karze, ale mam liczną rodzinę i mamy mało odzieży, więc pomyślałem aby zrobić kożuch, bo przecież skóry były przedwojenne. Nic więcej nie mogę dodać.

——————————————-

Krasnopol, 18.02.1943

Na posterunku żandarmerii w Krasnopolu stawia się rolnik Franciszek Leonczyk, posiadacz gospodarstwa 22 ha, ur 3.05.1893 w Klejwach, ożeniony z Anną Misiukanis z Klejw, ma 5 dzieci w wieku 12- do 27 lat, syn Franciszka, rolnika z Klejw i Anny z domu Pietranis.

Do rzeczy:

To prawda, że 30 stycznia 1943 roku dałem Polakowi Buchowskiemu zamieszkałemu w Gawieniancach cztery skóry owcze do garbowania. Pewnego dnia w sierpniu 1942 r. spotkałem Buchowskiego w Sejnach. Powiedziałem mu, że mam cztery skóry owcze i co powinienem z tym zrobić? Buchowski odpowiedział mi, że nadchodzącą zimą powinienem przynieść je do niego. Zrobiłem to 30 stycznia 1943 roku. Trzy z nich są z roku 1939, kiedy jeszcze nie potrzebowałem żadnego kwitu na zabicie. Czwartą skórę mam po owcy, którą zgodnie z pozwoleniem, zabiłem w 1940 roku. Pozwolenie mogę jeszcze dostarczyć. Na dowód prawdziwości moich informacji chciałbym powiedzieć, że chciałem zimą oddać skóry do kolekcji wełny i futer, ale ich nie zabrali. W tym czasie zrobiłem z tego całe futro. Nie wiedziałem, że wszystkie skórki podlegają dostawie. Mój obowiązek w tym zakresie w pełni wypełniłem. Ta akcja wynika tylko z ignorancji.

Jestem Polakiem i od urodzenia mieszkam w powiecie Suwałki. Ponieważ nigdy dotąd nie byłem karany, proszę mnie zwolnić z kary.

Zeznanie zostało mi przeczytane po polsku. Odpowiada prawdzie.

(Podpis po litewsku – Pronas Leoncikas)

—————————————-

Krasnowo, 1.03.1943

Na zeznania stawia się Polka Ludwika Karwowska z domu Palewicz, żona gospodarza, ur 28.10.1905 r. w Półkotach, zam w Konstantynówce, karana w 1942 r. przez urząd w Suwałkach za kradzież siana.

Do rzeczy;

W Konstantynówce posiadam 11,5 ha ziemi. Mój mąż w roku 1941 za szmugiel koni został skazany na 5 miesięcy więzienia. Kary nie zapłacił, ale w styczniu 1942 roku uciekł. Nie wiem gdzie może przebywać. Od czasu ucieczki już nie pojawił się w domu. Ziemią zajmuję się sama z dwójką moich dzieci. Kiedy wiosną 1941 roku moi sąsiedzi Piotr Piekarski i Roman Buszyński byli wysiedlani na Litwę, mój mąż im pomagał. Za to od każdego z nich dostał po dwie skóry owcze. Do stycznia 1943 roku skóry te leżały na podłodze naszego domu. Na początku stycznia 1943 od Polaka Zieniewicza z Podgawieniańc usłyszałam, że polski sołtys wsi Gawieniańce garbuje skóry. Dostarczyłam je na początku stycznia i on mi obiecał je wygarbować. Chciałam z nich zrobić kożuchy dla dzieci. Nie wiedziałam, że narażam się na ukaranie za nieoddanie skór. Byłam też w przekonaniu, że to jest dozwolone, jeśli nawet Buchowski jako sołtys sam garbuje.

Nic więcej do dodania nie mam.

————————-

Sejny, 19.02.1943

Na zeznania jako podejrzany stawia się polski rolnik Józef Azarewicz, posiadacz 53 morg polskich ziemi, w wojsku w latach 1919- 21, szeregowy, 41 regiment Suwałki.

Do rzeczy:

Krótko przed wojną z Rosją w roku 1941 przez kilka tygodni miałem na kwaterze żołnierzy niemieckich. Wśród pojazdów była kuchnia polowa. Żołnierze przez kilka tygodni pobytu zaszlachtowali kilka cielaków, a skóry zostawili. Psy włóczyły je po polach. Ja ich nie przywłaszczałem. Dwa tygodnie temu utonął mi cielak. Ściągnąłem z niego skórę i dostarczyłem ją do rzeźni w Sejnach. Przy dostawie musiałem jeszcze zapłacić 1 RM za pokwitowanie. Dopiero wczoraj, gdy dwóch żandarmów z posterunku w Sejnach przyszło z wezwaniem na przesłuchanie, usłyszałem od żony, że dała jedną Buchowskiemu do garbowania.

Nic więcej do dodania nie mam. Powiedziałem całą prawdę. Zeznanie zostało mi odczytane w języku polskim i jest zgodne.

—————————–

Sejny, 19.02.1943

Jako oskarżona stawia się polska żona rolnika Helena Azarewicz z domu Kozakiewicz, posiada 53 polskich morg ziemi, ur 18.06.1905 w Gryszkańcach, córka Stanisława Kozakiewicza i Pauliny Sobolewskiej, mąż Józef Azarewicz.

Do rzeczy:

Jestem Polką i 1.09.1939 otrzymałam zamieszkanie w Gryszkańcach. W roku 1941, latem, 6-7 tygodni przed wybuchem wojny z Rosją, mieliśmy na kwaterze w domu wielu żołnierzy. Od czasu do czasu na naszej działce stawały kuchnie polowe. Na tych kuchniach często były gotowane cielęta, prosięta i drób. Skóry z cieląt leżały na podwórzu. Po wznowieniu działań militarnych, pod magazynem, który żołnierze wybudowali do przechowywania kuchni, wśród rupieci znalazłam skórę cielęcą, już bardzo wysuszoną. Zaniosłam ja do obory i powiesiłam na belce, gdzie zawsze wieszamy stare worki i inne rzeczy, które nie będą już potrzebne. Mężowi nie mówiłam, że skórę powiesiłam w oborze. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Kiedy okazyjnie spotkałam Okulanisa z Gawienianc, spytałam go czy nie chciałby wygarbować moją skórę? Wiedziałam od niego, że przed wojną to robił. Powiedział mi, że już się tym nie zajmuje, ale zaczął to robić jego sąsiad Buchowski. Kiedy dowiedziałam się, że Buchowski skóry garbuje, wybrałam się jednego dnia do Gawienianc. Na początku Buchowski odmówił przyjęcia skór. Ale po dłuższym napraszaniu się zgodził się. Nie spytałam go ile bierze za wygarbowanie jednej skóry cielęcej, ani on też żadnej ceny mi nie podał. Z tej skóry chciałam zrobić dzieciom kapcie, aby boso nie chodziły. Nie było mi wiadome, że skóry i skórki podlegają obowiązkowi odstawy. Wyznałam całą prawdę i nic więcej o tej sprawie nie mogę powiedzieć. Zeznanie zostało mi odczytane po polsku i jest zgodne.

—————————–

Sejny, 17.02.1943

Na przesłuchanie stawia się oskarżona polska żona rolnika Józefa Moroz z domu Łabanowska. Jej mąż Zygmunt (wnuk Floryanny Szczudło- przypis A.Szczudło) posiada 16 polskich morg ziemi. Mają troje dzieci w wieku 16- 11 lat.

Do rzeczy:

Jestem Polką i 1.09.1939 r. zamieszkałam w Radziuszkach, gdzie mieszkam do dziś. Rolnika Stanisława Buchowskiego znam od wielu lat. Był on już przed polską wojną pomocnikiem organisty i codziennie pomocnikiem w kościele, co nadal robi. Już od dawna wiedziałam, że Buchowski potrafi garbować skóry, ponieważ przed wojną nauczył się tego od Radzewicza z Bubel. Czy Radzewicz został przesiedlony na Litwę czy też zmarł, ja nie mogę podać. W którąś niedzielę w styczniu tego roku zauważyłam Buchowskiego w kościele w Sejnach. Zaczekałam na niego przy wyjściu z kościoła. Kiedy wychodził, spytałam go czy nie mógłby wygarbować mi 3 skór cielęcych? On zdecydował się zaraz to zrobić. Nie spytałam o cenę za garbowanie, ale i Buchowski też nie powiedział ile za to zażyczy. Byłam zadowolona, że on od razu się zgodził. Powiedział mi, że w sobotę pojedzie do Krasnopola, a kiedy będzie wracał mam przynieść mu skóry na szosę. Jak uzgodniono, czekałam przy szosie i dałam mu. Prosiłam go, aby zrobił to najszybciej jak będzie to możliwe. Te skóry latem 1939 roku kupiłam od żydowskiego rzeźnika Jankiela w Sejnach w cenie 3,5 zł. za sztukę. Ponieważ wtedy pilnie ich nie potrzebowałam, włożyłam je do kufra i dobrze zakonserwowałam aby się nie zepsuły. Moje dzieci nie miały wtedy ciepłych ubrań, więc chciałam im z tych skór zrobić kożuszki. Było mi wiadome, że jest obowiązek odstawienia skór, ale ja myślałam, że dotyczy to tylko skór owczych i to z owiec świeżo zabijanych. Mężowi nie mówiłam o tym, że dałam skórki Buchowskiemu do garbowania.

Zeznałam całą prawdę bez żadnego kłamstwa i nic więcej nie mam do dodania. Zeznanie zostało mi przeczytane po polsku i jest zgodne.

———————-

Sprawozdanie końcowe

Jak oczywiście wynika z wyjaśnień i zeznań, polski sołtys i rolnik Stanisław Buchowski z Gawienianc garbował skóry w łaźni, którą specjalnie w tym celu kupił od polskiego rolnika Okulanisa z Gawienianc. Jak jasno wynika z wyjaśnień (str 4 + 5), oczywistością jest że on przyjmował do garbowania skóry od osób z bliższej i dalszej okolicy. W swoim zeznaniu częściowo przyznawał się, musiał zeznawać kilka razy. Ponadto brał 2 RM za sztukę i reklamował się.

W swoim zeznaniu podkreślał on, że pytał polskich rolników, dostarczających skóry do garbowania czy nie pochodzą one z nielegalnego uboju. Wielu oskarżonych temu zaprzeczało. O niektórych mówił on, że mogło się zdarzyć, że zapomniał o to się spytać. Jak wynika z zeznań, prawie wszyscy spotykali Buchowskiego po drodze i pytali go czy nie zna kogoś kto garbuje skóry. Nie jest to w żadnym wypadku wiarygodne. Kiedy Buchowski wskazuje, że przyjął do garbowania tylko tych 60 skór, z pewnością można przyjąć, że garbował je już wcześniej. Nie można mu tego teraz udowodnić.

Zeznania oskarżonych wykazały następujące; prawie wszyscy kupili skóry od Litwinów lub Rosjan, którzy w roku 1941 zostali wysiedleni, lub od nieznajomych. Mam wrażenie, że Buchowski kiedy zdecydował się na garbowanie skór, cwanie wymyślił, żeby tak się tłumaczyć. Nie jest również pewne czy skóry nie pochodziły czasem z nielegalnego uboju. Oskarżonym było wiadome, że skóry muszą być zdawane (do wskazanego miejsca). Dawali oni różne wytłumaczenia. Jeden mówił, że myślał że jeśli skóry pochodziły z okresu przedwojennego to nie podlegają obowiązkowi dostawy. Inni opowiadali, że były już one przeżarte przez mole. Każdy próbował w zeznaniach wytłumaczyć się, kiedy było im wszystkim całkiem oczywiste, że jest obowiązek odstawy. Sposób postępowania Buchowskiego, który jako sołtys swojej wsi znał regulacje prawne, ale mimo to przyjmował skóry do garbowania i w tym celu zakupił od Okulanisa łaźnię w pobliżu lasu, aby tam prowadzić swój ciemny proceder, jest naganny. Zgodnie z moim przekonaniem powinien otrzymać dotkliwą karę pieniężną lub karę uwięzienia na miejscu. Oskarżonym powinny być wymierzone kary pieniężne, aby doprowadzić ich do porządku.

Komendant posterunku żandarmerii (Trautmann?)

Uwagi:

60 skór o wartości 61,20 marek niemieckich dostarczonych do firmy Borkmann w Suwałkach. Kwoty zostały zapłacone do urzędu w Krasnopolu. Dowody wpłat oraz rachunek z firmy Borkmann w załączeniu.

Wyroki;

1/ Stanisław Buchowski; kara 6 m-cy obozu karnego, przejęte skóry zostaną zatrzymane, 28,20 RM do zapłacenia,

2/ Józef Aschenberg za 4 skóry owcze; 100 RM (łącznie 105,20), a jeśli nie będzie zapłacone- 20 dni obozu karnego, skóry będą zatrzymane,

3/ Anna Stabińska z d. Tomkiel: za 6 skór owczych; 150 RM (łącznie 157,80), 30 dni obozu karnego, skóry będą zatrzymane,

4/ Wincenty Domański za 4 skóry owcze; 100 RM (łącznie 105,20), 20 dni obozu karnego, skóry będą zatrzymane,

5/ Jan Draugialis za 5 skór owczych; 125 RM (łącznie 131,50), 25 dni obozu karnego, skóry będą zatrzymane,

6/ Józef Miszkiel za 4 skóry owcze; 100 RM (łącznie 105,20), 20 dni, skóry będą zatrzymane,

7/ Kazimierz Dąbrowski za 4 skóry owcze; 100 RM (105, 20), 20 dni, skóry będą zatrzymane,

8/ Florian Chmielewski za 4 skóry owcze 100 RM (105,40), 20 dni, skóry będą zatrzymane,

9/ Jan Korzeniecki za 5 skór owczych 125 RM (131,50), 26 dni, skóry będą zatrzymane,

10/ Franciszek Leonczyk za 4 skór owczych 100 RM (105,20), 20 dni, skóry będą zatrzymane,

11/ Ludwika Karwowska z d. Palewicz za 4 skóry owcze 100 RM (105,20), 20 dni, skóry będą zatrzymane,

12/ Helena Azarewicz z d. Kozakiewicz za 1 skórę cielęcą 25 RM (27,50), 1 tydzień obozu karnego

13/ Józefa Moroz z d. Łabanowska za 3 skóry cielęce 75 RM (79), 15 dni, skóry będą zatrzymane.

Skazany na sześć miesięcy obozu karnego, mój dziadek Stanisław Buchowski został aresztowany w lutym 1943 roku. Teoretycznie powinien powrócić do domu jeszcze w tym samym roku. Niestety tak się nie stało. Z twierdzy pruskiej w Ragnit przysłał rodzinie jedyny list, w którym uspokajał, że jest zdrowy i w dobrym stanie. Jak się to miało do prawdy, trudno powiedzieć, gdyż wiadomo było, że do rodziny więźnia miały wtedy prawo dotrzeć tylko dobre wiadomości. Na nieszczęście nawet ta jedyna kartka zaginęła w trakcie ucieczki przed nalotem bombowym. Co się działo w Ragnit, trudno powiedzieć. Trudno też stwierdzić dlaczego nigdy stamtąd nie wrócił Stanisław Buchowski. W  publikacji Waldemara Monkiewicza i Adama Dobrońskiego pt. „Ofiary terroru hitlerowskiego na Suwalszczyźnie w latach 1939- 1945” (Białystok 1993, ISBN 83-901545-0-1) znajduje się notka o dziadku, sugerująca że był zabrany z Gawieniańc w 1944 roku, a zginął w Ragnit 9 maja 1945 roku. Nie wydaje się to wiarygodne, gdyż  sprawa Buchowskiego rozgrywała się na początku 1943 roku, a ze wspomnień jego córki Jadwigi Buchowskiej (Szczudłowej) wynika, że został zabrany z Pełel, z domu swego brata Antoniego, gdzie się ukrywał. Z kolei historycy podają (Werner Maser „Hitler i Stalin, fałszerstwo, wymysł, prawda”, Ossolineum Wrocław 2010, ISBN 978-83-04-04934-5), że stolica regionu, Królewiec skapitulowała 9 kwietnia 1945 r. Wynika z tego, że jeśli dziadek faktycznie zginął 9 maja 1945 r. to zginął z rąk sowieckich.

Opracowanie i tłumaczenie z języka niemieckiego; Andrzej Szczudło

Reklama