• Wstęp
    • Kontakt
  • Szczudło
  • Buchowski
  • Rynkiewicz
  • Obywatel

Korzenie rodowe spod Sejn – Szczudłów, Buchowskich i Rynkiewiczów

~ Genealogia moje hobby

Korzenie rodowe spod Sejn – Szczudłów, Buchowskich i Rynkiewiczów

Category Archives: Szczudło

Krewniak Starke z CIA

24 Wtorek Maj 2022

Posted by dziklin in Szczudło, Wszystkie wpisy

≈ Dodaj komentarz

Tagi

CIA, Shenendoah, Starke, Szczudło, Łabanowski

Nazwisko Starke nie robi wrażenia na żadnym z członków mojej rodziny czy znajomych. Nie mając genealogicznej wiedzy o tej rodzinie trudno domyślić się, że przybrał je sobie na amerykańskie nowe życie urodzony w Lipowie Jan Stankiewicz (1877- 1955). Nie jest znane też, że ten Jan po przybyciu do Stanów w 1900 roku, ożenił się z Bronisławą Łabanowską (1887- 1977) z Łopuchowa pod Sejnami, wnuczką Tomasza (1835- 1889) i Floryanny Szczudło (1834-1900). Ślub dany był w 1904 roku w Shenandoah, Pensylwania. Para ta miała siedmioro dzieci; Nell (1905- 2001), Mary (1907- 2000), Edna (1909- 2013), John (1912- 2007), Irene (1915- 2007), Richard (1923- 1944) i Raymond (1925- 2013).

Najmłodszy z rodzeństwa Raymond Starke w skrócie zwany Ray’em, tak jak reszta dzieci Jana i Bronisławy, urodził się w Shenandoah, górniczym miasteczku w stanie Pensylwania. Z jakichś przyczyn pojawiało się tam wielu Polaków z Suwalszczyzny, o czym mogłem przekonać się w czasie pobytu na tamtejszych cmentarzach w 2014 roku.

Ray uczył się w szkole podstawowej w Shenandoah, a następnie poszedł do St. John’s College Annapolis Maryland, gdzie dostał się zajmując limitowane miejsce zabitego w 1944 roku na wojnie we Francji brata Richarda. Po zdobyciu wykształcenia wstąpił do CIA (Central Inteligence Agency) i jako pracownik agencji był wysyłany w różne miejsca pracy. Świadom ryzykowności swojej pracy, miał dobry zwyczaj listownego informowania rodziny o miejscu swojego aktualnego pobytu. Zgodnie z umową list miał być otwarty dopiero wtedy, gdy nie odzywał się przez dłuższy czas. Jedną z destynacji agenta Starke była powojenna Polska, dokąd trafił w ramach porozumienia z polskimi władzami. Jednak został zdemaskowany i bez wiedzy patronów z USA osadzony w areszcie. W tym czasie był w narzeczeńskim związku z córką ówczesnego ambasadora USA w Szwecji. Kiedy dłuższy czas do niej się nie odzywał, poprosiła o interwencję ojca, który wydobył więźnia z aresztu. W czasie pobytu w areszcie Ray nie przyznał się, że zna język polski. Wspominając później ten trudny czas jako coś niezwykłego opowiadał, że co rano wszyscy więźniowie rozpoczynali dzień od śpiewania pieśni „Boże coś Polskę”.

W okresie późniejszym, już w Ameryce Raymond Starke poznał Hortensję Lopez Lagudę (1920- 2010, fot. obok, źródło: Find A Grave), która pochodziła z Filipin. Ray został ostrzeżony przez władze agencji, że jeśli będzie chciał się z nią ożenić, musi zrezygnować z pracy w CIA, gdyż nie była obywatelką USA. Takie było prawo. Ray zdecydował się na małżeństwo z Filipinką kosztem pracy w wywiadzie, mimo że szefem był wówczas jego dobry kolega.

Konto Ray’a Starke na portalu Find A Grave. Zgodnie ze swoją wolą, pochowany przy rodzicach, z nazwiskiem rodowym ojca, Stankiewicz.

Hortensja Laguda przed Rayem miała już związek z Georgem Hodelem (1907- 1999), który był jednym z licznych podejrzanych w głośnej, szeroko opisywanej w amerykańskich mediach sprawie makabrycznego zabójstwa kelnerki Elizabeth Short znanej jako „Black Dahlia Murderer”. Hortensja miała z nim czworo dzieci. Rodzina Hortensji Laguda w Negros na Filipinach miała wielkie plantacje trzciny cukrowej. Ray z Hortensją założyli plantację na Florydzie. Kiedy ciągle jeździła tam i z powrotem na Filipiny, zostawiając czwórkę swoich dzieci mężowi (była na Filipinach senatorem), relacje małżonków się pogorszyły. Nie mógł sobie dać z tym rady, bo mimo że formalnie poza firmą, faktycznie nadal pracował dla CIA (w sumie 25 lat). W grudniu 1987 roku Ray rozwiódł się z nią i ożenił z Leilą Bray.

Swoim krewnym Ray zostawił dyspozycję, że chce być pochowany na cmentarzu w Shenandoah, przy rodzicach. Prosił o to swoją kuzynkę Isabelle. Zmarł w roku 2013 na Florydzie. W ceremonii pożegnalnej i pogrzebie na cmentarzu parafii Św. Stanisława w Shenandoah była najbliższa rodzina i kuzynka Isabelle. Żona Laila się nie pojawiła.

Tablica nagrobna pierwszej żony Ray’a Starke.

Na podstawie informacji Christy Shukaitis opracował Andrzej Szczudło

Wirtualna krewniaczka | Korzenie rodowe spod Sejn – Szczudłów, Buchowskich i Rynkiewiczów (wordpress.com)

Szukając emigranta… | Korzenie rodowe spod Sejn – Szczudłów, Buchowskich i Rynkiewiczów (wordpress.com)

Szczudłowie w Arolsen

05 Środa Sty 2022

Posted by dziklin in Szczudło, Wszystkie wpisy

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Arolsen, Szczudło, wojna

„Prześladowania ludności żydowskiej, obozy zagłady oraz inne nazistowskie zbrodnie przeciwko ludzkości nie powinny nigdy popaść w zapomnienie. Aby udostępnić całemu światu dokumenty stanowiące ich dowód, Arolsen Archives zaczęły publikować je w Internecie.” (https://arolsen-archives.org/pl/)

Z pomocą wyszukiwarki udało się wydobyć dokumenty następujących osób z nazwiskiem Szczudło, które posiadają dokumenty w Archiwum Arolsen.


Lp.

Nazwisko

Imię
Imię / nazwisko ojca- matkiRok urodzenia
Miejscowość

Uwagi
1.SzczudłoAnastazjaJozef Hrycyszyn1926Ratyszczi / ZborówKanada, mąż Mychajło
2.SzczudłoMychajłoHryhorij / Grzegorz/ Katerina Matwijiszyn1923Gaje Wyżne / DrohobyczAustralia?
3.HrycyszynAnnaStefan Szczudło1947BawariaCórka Anastazji
4.SzczudłoAnnaStefan Szczudło1921Ułazów / BIłgorajUKR
5.SzczudłoAnnaJózef Lewandowski1921Lubaczów / Ryczyce
6.SzczudłoOsipMychola, Anna Lewandowska1945ZiegenheimKanada
7.BurakMaria
1949
Emigracja do Kanady 1950
8.SzczudłoOlga
1910
Burak?
9.SzczudłoIwanMychajlo1913Nimsłów / GalicjaKanada
10.SzczudłoJaninaMichał Teczyszyn1925Skałat / Stanisławów
11.SzczudłoJózef
1916Korzeniów / PustkówKL Mauthasen
12.SzczudłoJózefElżbieta Szczudło1923Suchowola k. Lublina
13.SzczudłoJózefWincenty, Anna Rendak1892Warszawa
14.SzczudłoJózefKarol, Maria Nowak1916Zakrzów
15.SzczudłoKatarzynaOleh Łojko1925UłazówKanada, mąż Iwan Szczudło
16SzczudłoMariaLeon, Agata Czernobaj1922Brody / Złoczów
17.SzczudłoMichałLeon, Zofia1925Brody / LwówChicago
18.SzczudłoPańkoUlesino1921
USA
19.SzczudłoPiotr
1910

20.SzczudłoRosa Anna
1921
Michał 1925 mąż?
21.SzczudłoStepanAndrzej, Maria Hortaszko1924Liski, k. HorodłaKanada
22.SzczudłoStanisławWincenty, Małgorzata Bulska1923Nowy Bytom
23.SzczudłoWładysławLudwik, Katarzyna Góra1916Wola Patorska, DębicaKL Sachsenhausen, KL Buchenwald

Szczudło bartnik

13 Sobota Czer 2020

Posted by dziklin in Szczudło, Wszystkie wpisy

≈ 3 Komentarze

Tagi

bartnictwo, Jan Szczudło, książka

Jak pewnie każdy genealog rodzinny, jestem uwrażliwiony na własne nazwisko, wyławiam wszystkie informacje, w których się pojawia. Jakiś czas temu znalazłem w Internecie wiadomość, że jakiś Jan Szczudło wydał książkę o pszczelarstwie. Bez większego trudu dotarłem do osoby, która to wydawnictwo posiadała. Allegro i tym razem okazało się niezawodne i tak oto mam w ręku tę pozycję. Książeczka o tytule „O barciach i bartnikach w dawnej Polsce” ma 51 stron. Została wydana w Warszawie w 1964 roku w Państwowych Zakładach Wydawnictw Szkolnych w nakładzie 20 tys. egzemplarzy.

Na stronach książki wydanej w serii „Biblioteczka historyczna” autor opisuje bartnictwo od najdawniejszych czasów, bogato ilustrując miodową tematykę rycinami. W kolejnych rozdziałach pisze o pszczołach, barciach i bartnikach, umieszczając to wszystko w tle historycznym. Przywołuje źródła, w których bartnictwo było opisywane. Znaczenie tej branży podkreśla fakt, że bartnictwo było od dawna regulowane prawnie, czemu Jan Szczudło daje wyraz na łamach książki.
Ostatni rozdział książki nosi tytuł „Zmierz bartnictwa”, co nie brzmi optymistycznie dla tej prastarej branży. Autor opisuje tu postępującą na naszych terenach od XVI wieku degradację lasów i bartnictwa. Na szczęście pszczelarstwo w oparciu nie o barcie ale budowane przez człowieka ule rozwija się nieźle. Miód jest dostępny wszędzie i tylko coraz częściej sygnalizowane alerty o zagrożeniach chemicznych dla pszczół budzą niepokój.
Mój niepokój genealoga budzi fakt, że znając już kilka osób nazywających się Jan Szczudło nie trafiłem na linię rodową Jana Szczudło, który był autorem wzmiankowanego powyżej opracowania. Może ktoś pomoże?

Trochę u siebie

22 Niedziela Gru 2019

Posted by dziklin in Buchowski, Rynkiewicz, Szczudło, Wszystkie wpisy

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Buchowscy, Okulanis, Rynkiewicz, Sinkiewicz

Kiedy jako młody człowiek opuściłem rodzinne strony na Suwalszczyźnie, i zamieszkałem na zachodzie Polski, czułem się trochę osamotniony. Daleko miałem do swojej rodziny, wobec czego odwiedzałem ją rzadko. Z tamtej strony też nieczęsto ktoś do mnie przyjeżdżał.
To poczucie stopniowo mnie opuszczało wraz ze wzrostem zainteresowania genealogią. Zacząłem coraz lepiej poznawać historię swoich rodzin. Coraz więcej miejscowości wokół Sejn mogłem uznawać za swoje, bo mieszkali tam różni, nieuświadamiani i nieznani wcześniej krewni, tak po mieczu jak i po kądzieli. Podobnie i wokół miejsca, gdzie zamieszkałem, zaczęło się zagęszczać od krewniaków. Zgłębiając historie poszczególnych gałęzi familijnego drzewa dowiadywałem się, że nie wszyscy w stronach rodzinnych pozostali. Część z nich osiadła wcale niedaleko ode mnie. Najpierw dałem się „odkopać” Dance, kuzynce z Wrocławia, która trafiła tam za mężem, w związku z jego pracą. Poznaliśmy się już jako ludzie dorośli, mający dzieci, z radością odkrywając nasze koligacje. Danka była z linii mojej mamy.

Po matce mojego taty natomiast była linia Rynkiewiczów, którzy po wojnie osiedlili się w Lubsku. Faktycznie dotarło tam troje osieroconego rodzeństwa; dwie siostry i brat. Dziś dorasta tam trzecie pokolenie, które stopniowo poznaję. Było już kilka spotkań (patrz: foto powyżej), zapowiadają się też następne.
Kolejnych odkryć krewniaków dokonałem, kiedy w czasie pobytów wakacyjnych pod Sejnami dopytywałem się o pochodzenie znanych mi z dzieciństwa ciotek. Okazało się (być może było to odkrycie tylko dla mnie), że dwie z nich są siostrami i obie znalazły sobie mężów w jednej wsi, w Gawieniańcach, w której 11 lat mieszkałem. Jedna wyszła za Buchowskiego, druga za Okulanisa, ale ten Okulanis miał matkę z Buchowskich, naszych Buchowskich (siostrę mojego dziadka). Siostry pochodziły ze znanej, osiadłej od wieków pod Krasnopolem rodziny Sinkiewiczów (foto poniżej).

Dziś ta wieś nazywa się Michnowce, ale kiedyś- Sinkiewicze, właśnie ze względu na ilość zamieszkujących tam osób o tym nazwisku. Kiedy ludność wsi Michnowce się zagęszczała, młodzi wyjeżdżali szukać życiowych szans za zachodzie, na niesłusznie tak nazwanych Ziemiach Odzyskanych. Tadeusz Sinkiewicz, brat wspomnianych wyżej sióstr, Heleny i Czesławy, dotarł w ten sposób pod Krosno Odrzańskie, gdzie spędził swoje dorosłe lata. Już nie żyje, ale ja dotarłem do jego syna Piotra (foto poniżej) i w ten sposób mam kolejnego „pociotka” w swoim województwie lubuskim.

Budując drzewo rodowe sejneńskich Buchowskich doszedłem także do wiedzy, że i czwarty- ostatni z rodzeństwa Sinkiewiczów, pośrednio związał się z naszą rodziną. Wacław, bo o nim tu mowa, pozostał w rodzinnych Michnowcach, ale swoją córkę Danutę wydał za Buchowskiego.
Poza wspomnianymi, niedaleko siebie mam jeszcze inne związki familijne na zachodzie. W okolicach Lubska osiedli Pietranisowie, z którymi mam wspólne geny, z racji, że moją prababką była Karolina Pietranis. Jeszcze nie mam z nimi realnego kontaktu, ale już lepiej się czuję w otoczeniu „swojaków”.
Kolejny przykład krewniaka w Lubuskiem to Leszek Korzeniecki, strażak spod Świebodzina, który ma w sobie nie tylko kroplę krwi naszych Buchowskich, ale i Pietranisów.
Inny mundurowy, policjant Buchowski z Sejn osiadł w Lubinie, i chociaż nie jest to moje województwo, dzieli nas tylko 60 km.
Jednym z moich największych sukcesów w genealogii jest odkrycie powiązań czterech linii Szczudłów z północno- wschodniej Polski; z Sejn, Raczek, Augustowa i Druskiennik (Grodna). Ich potomkowie rozprzestrzenili się po całej Polsce i w Ameryce. Jedna z skromnych gałązek trafiła nawet … do Wschowy, gdzie mieszkam od ponad 30 lat. Owa tajemnicza dziś osoba nie zna mnie jeszcze, ale wiem, że nosi w sobie kroplę szczudłowskiej krwi. Wkrótce mam nadzieję poznać ją osobiście i pokazać połączenia rodzinne między nami.

Tak więc, po 33 latach zamieszkiwania we Wschowie czuję się coraz bardziej u siebie; przez zasiedzenie i przez fakt, że tylu krewniaków mam wokół.

Spod Sejn do Ameryki

26 Czwartek Wrz 2019

Posted by dziklin in Szczudło, Wszystkie wpisy

≈ 1 komentarz

Tagi

emigracja, Van Duker, Wiktoria Szczudło, Zielepucha

Od dość dawna wiedziałem, że siostra mojego pradziadka Adama Szczudło, Wiktoria wyszła za Kazimierza Zielepuchę (1835- 1905). Potem jeszcze kilkukrotnie spotykałem to nazwisko w rejestrach i metrykach parafii Sejny, przeważnie wypisywanych dla mieszkańców wsi Zagówiec, która od lat 40. dziewiętnastego wieku była też wsią moich przodków Szczudłów.

Osobiście żadnego Zielepuchy nie znałem. Z czasem Witek Zielepucha z Sejn trafił do moich fejsbukowych znajomych, ale nie bardzo był zainteresowany. Wątek genealogii tej rodziny bardziej mnie zaciekawił kiedy zorientowałem się, że Zielepuchowie byli też skojarzeni z Kasperowiczami, na których drzewie genealogicznym i Szczudłowie mieli swój „udział”. Antonina Szczudło, córka Pawła i Marianny Gorczyńskiej w 1863 roku wyszła za Kazimierza Kasperowicza urodzonego w roku 1840 we wsi Tomasze. Jednak żadnych metryk dzieci tej pary nie odnalazłem. Antonina Kasperowicz już będąc mężatką, w roku 1870 występuje w metryce chrztu Anastazji Polens, córki Teodora i Konstancji Szczudło, swojej siostry. Umiera w 1905 roku we wsi Wiłkokuk, prawdopodobnie bezdzietnie.

W połowie czerwca tego roku, nazwisko Zielepucha, w wersji nieco zmienionej – Zielepuka, niespodziewanie pojawia się na fejsbukowym anglojęzycznym forum genealogów. Tym razem pisze nieznana mi wcześniej kobieta z Ameryki, Yelyzaveta Van Duker (fot. obok). Kiedy piszę, że jest to nazwisko z mojego rodowodu, ona wspomina, że jej mąż ma je na swoim drzewie genealogicznym. Kluczową osobą jest Bronisława Zielepucha (metryka powyżej), która ze swoją starszą siostrą Franciszką emigrowała do USA. Jej emigracyjny dokument wskazuje Zagówiec (oczywiście zapisany błędnie) jako miejsce urodzenia, natomiast akt zgonu Franciszki wymienia rodziców; Kazimierza Zielepuchę i Wiktorię Szczudło (również z błędami). Zachęcony odkryciem kolejnych kuzynów w Ameryce, wertuję zasoby metrykalne parafii Sejny i Berżniki. Udaje się znaleźć całkiem sporo metryk, a wśród nich namierzyć najstarszego w regionie, Benedykta, który urodził się w nieznanym dotąd miejscu około 1790 roku. Zmarł w Bierżałowcach w roku 1846. Prawdopodobnie miał dwie żony; Annę Byczkowską i Mariannę Mackiewicz. Z pierwszą spłodził Benedykt troje dzieci; Mariannę – ur 1827, Kazimierza – 1835 i Marcellę – 1839. Podobnie jak ojciec, Kazimierz też jest dwukrotnie żonaty. Pierwszą jego wybranką zostaje Rozalia Jachimowicz z Budziewizny, która rodzi mu czworo dzieci; Antoninę – 1862, Franciszka Leopolda – 1865, Józefa – 1867 i Wincentego. Dwoje pierwszych umiera po kilku dniach, Wincenty w wieku 18 lat, o Józefie brak informacji w dostępnych mi metrykach. Pierwsza żona Kazimierza Zielepuchy umiera w latach 1872-73 i wtedy owdowiały mężczyzna z dwójką małoletnich dzieci decyduje się na nowy związek. Jego wybranką zostaje Wiktoria Szczudło, młodsza o 10 lat córka Pawła Szczudło (1812- 1895) i Marianny Gorczyńskiej (1801- 1885). Drugie małżeństwo Kazimierza jest jeszcze bardziej owocne niż pierwsze i przynosi mu pięcioro dzieci; Kazimierę – 1874, Władysława – 1878, Rozalię – 1880, Franciszkę – 1881 i Bronisławę – 1886 r. Los Kazimiery nie jest szerzej znany, wiadomo jedynie, że w 1893 roku urodziła panieńskie dziecko – Franciszka, który żył tylko kilka tygodni. Nie wiadomo jaką przyszłość miał Władysław. W zasobach parafii Sejny są dwie metryki Rozalii, z których wiadomo, że żyła tylko dwa dni.

Ostatnich dwoje dzieci Kazimierza i Wiktorii Zielepuchów, Franciszka i Bronisława, emigruje do Ameryki. Franciszka opuszcza ojczyste strony już w 1901 roku, Bronisława dopiero w 1913 r., w 8 lat po śmierci ojca. Bronisława emigrowała statkiem NECKAR do Filadelfii.
Po doświadczeniach życiowych Benedykta i Kazimierza podwójne związki małżeńskie w rodzinie Zielepuchów nie powinny już dziwić. Podobnie i Bronisława dwukrotnie wychodzi za mąż, dwa razy za Litwinów pochodzących z okolic bliskich jej stronom ojczystym. Jej pierwszym wybrankiem jest Frank Gaidziunas (1877- 1925), z którym ma Bronisława troje dzieci; Franka, Jeanne i Pauline.
Drugi mąż Bronisławy to Peter Zukaitas (1897- 1956), urodzony w mieście Simnas na Litwie, z którym niedawna wdowa w wieku 42 lat doczekała jeszcze dziecka. Dano mu imię po matce, Bronisława, co w wersji amerykańskiej brzmiało nieco inaczej – Bertha (na zdjęciu powyżej: jako dziecko z rodzicami, Bronisławą i Petrem Zukaitas). Bertha Zukaitas (1928- 2014) była już w pierwszym pokoleniu „born American” i wyrastała w rodzinie wielojęzycznej, gdzie ojciec mówił po litewsku, matka po polsku, a ona po angielsku i wszyscy się rozumieli.

Partnerem życiowym Berthy został Tadeusz Miklas (na zdjęciu obok), żyjący w latach 1919- 2006, z pewnością mający także korzenie polskie. Małżeństwo to sprowadziło na świat dwoje dzieci; Lorraine i Toma. Lorraine wyszła za Bradforda Van Dukera. Ich dorobek rodzinny to troje dzieci: Scot, Laura i Mark.
Scot Van Duker na kilka miesięcy trafił do pracy w Kijowie, gdzie był zatrudniony w Konsulacie USA. Któregoś razu w konsulacie kijowskim prezentację o trybie pracy Ambasady USA w Warszawie pokazywała młoda anglistka, Yelyzaveta Avetysian. Oczarowany prezentacją a chyba bardziej urokiem młodej Ukrainki, Scot okazał wyrazy uznania, po których był ciąg dalszy. Zabrał „prezenterkę” ze sobą do Ameryki, gdzie została jego żoną. Dziś tworzą szczęśliwe małżeństwo z dwójką dzieci.

Wśród emigrantów do Ameryki mam sporo kuzynów, którzy tworzą barwne pary międzynarodowe, ale ta jest szczególnie międzynarodowa. Linia genealogiczna Scota to Polacy, Litwini, potem Belgowie, Holendrzy i Francuzi, ale również Anglicy, Szkoci i Irlandczycy. Na jej końcu jest żona Liza, po ojcu Ormianka, po matce Ukrainka. Brat Scota, Mark Van Duker ożenił się z dziewczyną z Chin. Jak widać, Ameryka wciąż jest dobrym miejscem do życia i pracy dla wszystkich nacji.

Na zdjęciu: Lorraine Van Duker

Szubieniczny węzeł małżeński

30 Piątek Sier 2019

Posted by dziklin in Szczudło, Wszystkie wpisy

≈ 3 Komentarze

Tagi

Konstanty, szubienica, Łoniewska

W przedwojennym szlagierze Tola Mankiewiczówna opowiada „o czym marzy dziewczyna”. Otóż chciałaby „stanąć z nim na ślubnym kobiercu, nawet łzami zalać się”…

Marzenia takie miała pewnie Helena Łuniewska, życiowa partnerka (jak się wtedy mówiło: konkubina) Konstantego Szczudło. Jednak chwilowo na to się nie zanosiło, gdyż oblubieniec prowadził niebezpieczny tryb życia, a to – jak wiadomo – nie sprzyja stabilizacji. Nawet przyjście na świat wspólnego dziecka nie skłoniło pary do zalegalizowania związku. Jakie były tego powody? Dziś możemy tylko spekulować- może to Konstanty, zajęty swoimi kryminalnymi sprawami, nie chciał brać na swoje barki dodatkowego obciążenia w postaci prawowitej małżonki? Może, właśnie że względu na profesję, chciał chronić ukochaną kobietę przed ewentualnymi konsekwencjami swoich działań? Może było odwrotnie: Helena czekała, aż luby się wyszumi i będzie mogła na niego liczyć w stu procentach? Albo w końcu poświęci się czemuś, co zagwarantuje stabilizację i perspektywy? Interpretacji tej historii mogą być setki, ale jedno jest pewne – zakończenie.
Carski agent
Początek XX wieku to niespokojny czas. Pogarszające się warunki pracy skutkowały napiętą sytuacją w ośrodkach przemysłowych. Pokłosie rewolucji rosyjskiej 1905 r. odbiło się szerokim echem na ziemiach polskich. Ruchy robotnicze rosły w siłę, wybuchały strajki i zamieszki. Polska Partia Socjalistyczna powołała swą Organizację Bojową już w maju 1904 r. W kolejnych latach przeprowadziła setki akcji zbrojnych i terrorystycznych (zamachy, odbijanie więźniów, ekspropriacje). W aktywną działalność zaangażowani byli późniejsi politycy z najwyższych szczebli władzy, m.in.: Józef Piłsudski, Ignacy Mościcki, Kazimierz Sosnkowski, Aleksander Prystor, Walery Sławek, Tomasz Arciszewski. Ten ostatni – premier RP na uchodźstwie w latach 1944- 47- był m.in. organizatorem zamachu na rosyjskiego generała Andrieja Margrafskiego. Ten carski urzędnik „ (…) znał doskonale społeczeństwo polskie i mówił językiem polskim jak własnym. Tę właściwość przypisywano […] między innymi bliskiej znajomości ze znaną powieściopisarką Gabrielą Zapolską. Tej znajomości Margrafski zawdzięczał możliwość zapoznania się z duszą polską, co dla niego, jako dla żandarma, miało znaczenie pierwszorzędne. […].
Zapolska znów zawdzięczała znajomości z generałem temat do znanej sensacyjnej sztuki […]. Z rozmów z Margrafskim dowiedziała się Zapolska o wielu ciekawych sprawach, o zawikłanych śledztwach, o denuncjacjach […]. Słyszałem o czasach, gdy Margrafski był jeszcze rotmistrzem żandarmskim, a ona osobą młodą, udawało jej się nieraz ratować młodych studentów, prowadzących pracę nielegalną” .
Carski siepacz w Warszawie rezydował od 1883 roku, najpierw jako lejbgwardzista, potem starszy adiutant Zarządu Warszawskiego Okręgu Żandarmerii, a od 1905 r. – szef tajnej policji i zastępca warszawskiego generała- gubernatora Gieorgija Skałona. „Nie był ani okrutnikiem, ani bezdusznym prześladowcą. Może nawet nie był złym człowiekiem. Był jednak człowiekiem żelaznego systemu”.

Strzały na zakręcie

Margrafski wraz z rodziną mieszkał w podwarszawskim Otwocku, do którego codziennie dojeżdżał z Warszawy pociągiem, podróżując w oddzielnym, doczepianym wagonie. Na stacji czekał na niego powóz zaprzężony w białe konie, którym wracał do domu. Zwyczaje carskiego urzędnika rozpracowali bojowcy z PPS, którzy od kilku tygodni obserwowali teren. Zasadzka została przygotowana na trasie przejazdu generała w lesie, pomiędzy stacją kolejową a domem. Jednak kilka tygodni przed planowanym zamachem pojawiły się komplikacje: w związku z napadem na pociąg w pobliskim Celestynowie, generałowi podczas przejazdów zaczęła towarzyszyć wzmocniona eskorta. Akcję wyznaczono na 2 sierpnia, a ponieważ popołudnie było wyjątkowo upalne, ochrona powozu pozostawała w pewnej odległości za głównym pojazdem, w którym siedział Margrafski z żoną, 6- letnim synkiem i 3- letnią córeczką. Najbliżsi często wyjeżdżali po „papę” na stację. Tak było niestety i tym razem.

„Było dla bojowców polskich świętą zasadą, by według możności ograniczać liczbę ofiar do niezbędnego minimum i za wszelką cenę oszczędzać niewinne osoby. Zasadę tę przestrzegano nieraz z narażeniem własnego życia.”

Gdy powóz mijał gospodę Buczyka i szykował się do skrętu w ulicę Reymonta, do kolasy doskoczyli bojowcy i – z bardzo bliskiej odległości – otworzyli ogień. Gwardziści chroniący powóz uciekli na pierwszy odgłos strzałów. Margrafski zginął na miejscu, kilkukrotnie trafiony w pierś wypadł z powozu, a jego 6-letni syn Koka został ciężko ranny i zmarł tej samej nocy. Zamachowcy zdołali uciec. Jak to wszystko odnosiło się do szlachetnych idei oszczędzania niewinnych? Wersja socjalistów brzmiała nieco inaczej: Arciszewski strzelał z bliska, aby zabić generała, a chłopca trafiła zbłąkana kula, w czasie strzelaniny, jaka wywiązała się pomiędzy zamachowcami a lejbgwardią.
Obiecanki
W Otwocku wybuchła panika- letnicy i część mieszkańców w pośpiechu opuścili miasteczko w obawie przed represjami, a każdy wyjeżdżający poddawany był wnikliwej rewizji.
Śledztwo w sprawie zabójstwa prowadził płk Sobakiński, naczelnik kancelarii Margrafskiego. W letnisku zaroiło się od sołdatów i agentów ochrony. Opierając się na informacjach z przesłuchań i pogłoskach, aresztowano kilkunastu mężczyzn, których przewieziono do Cytadeli. Jednak po kilku tygodniach wszyscy odzyskali wolność- nie znaleziono dowodów jakiejkolwiek winy. Ponieważ latem 1906 r. odbyły się kolejne akcje terrorystyczne (zamach na Skałona, „krwawa środa”), władze carskie miały pełne ręce roboty i śledztwa w sprawie zabójstwa Margrafskiego nie traktowano priorytetowo. Zresztą prasa w Kongresówce niezbyt chętnie informowała o akcjach wymierzonych w działania aparatu carskiej represji.

Jednak sprawa ta doczekała się swojego- trochę absurdalnego, ale przede wszystkim tragicznego- finału. W 1908 r. o zamach w Otwocku oskarżono dwóch mężczyzn: Antoniego Lipskiego i Konstantego Szczudło. Aresztowani zostali przy okazji jakiegoś błahego- w porównaniu z zabójstwem- przestępstwa, a do zabicia generała przyznali się w trakcie przesłuchań, skuszeni łagodnym wymiarem kary. W procesie, obrońcą skazanych był Bronisław Grosser, słynny działacz niepodległościowy i przywódca żydowskiego Bundu. Niestety, system musiał ukarać winnych, choćby przypadkowych – dla obydwu orzeczono karę śmierci przez powieszenie. Datę kaźni wyznaczono na 18 stycznia 1909 r.
Wesela nie było
Dzień wcześniej Helena Łuniewska dostała depeszę. „Przyjeżdżaj zaraz w tej chwili dzisiaj i przyjdź z dzieckiem, bo jest pozwolenie ślub wziąć przed śmiercią, tylko proszę cię zaraz siadaj w dorożkę i przyjeżdżąj bo jutro to już będzie zapóźno. Konstanty Szczudło”

Po przeczytaniu, bez zastanowienia Helena ubrała się, opatuliła dziecko i razem z półtorarocznym maleństwem wybiegła z domu. Ślubu, w kancelarii X pawilonu Cytadeli, udzielił ks. Henryk Staniszewski, wikariusz kościoła pw. Najświętszej Marii Panny. Nie było kobierca, ale były łzy. Godzinę po ceremonii, tuż po północy, pan młody zawisł na szubienicy…

Autor: Opracowała Agnieszka Bogucka, wprowadzenie: Iwona Dybowska
Tekst publikowany 26. stycznia 2017 r. w piśmie Samorządu Województwa Mazowieckiego „Z serca Polski nr 1/17”

Apendix:
Powyższy artykuł przypadkowo odszukany przeze mnie w Internecie, opisuje okoliczności, w jakich odszedł z tego świata bratanek mojego pradziadka Adama Szczudło (1847- 1911), Konstanty (1886- 1909), syn Juliana Karola (1844- 1916) i Teresy Szyborskiej (1850- 1903).
Zostawił po sobie syna Bolesława Konstantego ur 26.08.1908 r. oraz wdowę Helenę z Łoniewskich (wersja nazwiska z metryki ślubu), córkę Józefa i Franciszki Muchowicz. Poznanie historii tych osób będzie celem dalszych poszukiwań.
Andrzej Szczudło

Warszawskie związki Szczudłów spod Sejn

17 Sobota Sier 2019

Posted by dziklin in Szczudło, Wszystkie wpisy

≈ 2 Komentarze

Tagi

Aleksander Kazimierz, Bolesław Konstanty Szczudło, Julian Karol Szczudło, Konstanty, Warszawa

Trudno powiedzieć jak często inni genealodzy zastanawiają się nad kryteriami wyboru imion dzieci przez swoich przodków. Mnie intrygował ten problem wielokrotnie. Wydaje mi się, że nasi dziadkowie często podążali za panującą modą. Czasem natchnieni religijnie chcieli nawiązać do wybranych świętych, innym razem do postaci historycznych lub tradycji rodzinnych. Zdarzało się jednak, że z niewiadomych dziś przyczyn na liście przodków wykwitało imię niepoślednie, rzadko spotykane w okolicy. Ale bywało też, że nasi przodkowie zechcieli dać swoim dzieciom imiona podwójne. Z pewnością nie dlatego, że taka opcja w przyszłości pomoże w poszukiwaniach. Podwójne albo nawet liczniejsze imiona występowały zwykle w rodzinach szlachetnie urodzonych. U mnie miało to jednak miejsce w rodzinach pochodzenia plebejskiego.

W najdalej rozpoznanych listach przodków z linii męskiej Szczudłów podwójne imiona występują u dzieci Pawła (1812- 1895) i Marianny (1801- 1885) Szczudłów. Para ta sprowadziła na świat co najmniej 11 dzieci, z czego aż pięcioro miało imiona dubeltowe; Floryanna Wiktorya, Jan Józef, Wincenty Maciej, Konstancja Antonina i Julian Karol. Bazując na metrykach z parafii sejneńskiej umieszczonych w internecie na stronie http://www.szukajwarchiwach.pl (dziękuję bardzo za źródło) udało mi się prześledzić losy większości z nich. Historię osoby rozpoznanej dogłębnie zwykle zamykał akt zgonu. Było jednak wiele osób, dla których znajdywałem tylko akty urodzenia. Myślałem wtedy, że warto szukać wszystkich Szczudłów poza regionem pochodzenia, w nadziei odszukania kogoś kto opuścił Sejneńszczyznę i zamieszkał gdzieś indziej.

Było tak i z Julianem Karolem (1844- 1916), synem wyżej wspomnianego Pawła, który przez wiele lat był dla mnie zagadką. Będąc bratem mojego pradziadka Adama (1847- 1911) miał Julian Karol sześcioro dzieci z Teresą z Syberskich. Udało mi się zdobyć metryki urodzenia pięciorga z nich. Pozyskane z archiwum metryki zgonu upewniły mnie, że troje z sześciorga zmarło w dzieciństwie. Na liście pełnych nadziei poszukiwań zostały trzy osoby, jedna córka – Bronisława oraz na szczęście poszukiwacza, mężczyźni, nośnicy nazwiska; Aleksander Kazimierz i Konstanty. Przez dłuższy czas nie udawało mi się na nich nigdzie trafić. Nieświadomie pomógł wreszcie ich tata, posiadacz dwojga imion Julian Karol, który po śmierci pierwszej żony zdecydował się na ponowny ożenek. Sporządzona w parafii Matki Boskiej Loretańskiej na warszawskiej Pradze metryka ślubu kilka lat temu trafiła do bazy w http://www.geneteka.genealodzy.pl . I chociaż raczej nie oczekiwałem trafień w rejonach poza Sejnami, co jakiś czas wrzucałem do wyszukiwarki swoje magiczne hasło „Szczudło”. Za którymś razem moją uwagę zwrócił zlepek dwóch imion „Julian Karol”. Dogłębna analiza wpisu i podlinkowanej do niego metryki upewniła mnie, że jest trafienie! Chodzi o „mojego” Juliana Karola urodzonego w 1844 roku. Okazało się, że po śmierci żony Teresy z Syberskich Szczudłowej trafił on do Warszawy, gdzie w roku 1904 zawarł związek małżeński z dwadzieścia lat młodszą wdową Józefą Piotrowską Bral.
Mając już tę metrykę w swoich zasobach i wiedzę o warszawskim związku Juliana Karola Szczudło nie spodziewałem się znaleźć tam metryk jego dzieci, gdyż drugi ślub miał będąc w wieku 60 lat. Dosyć przypadkowo ponownie trafiłem do wyszukiwarki metryk i wśród jej warszawskich zasobów znalazłem jednak Konstantego Szczudło. Tak, to był ten „nasz”, syn Juliana Karola i jego pierwszej żony Teresy Zofii Syberskiej. 17 stycznia 1909 roku Konstanty lat 22 urodzony w parafii sejneńskiej bierze ślub w parafii pw. NMP w Warszawie z Heleną Łoniewską, panną z Garwolina aktualnie zamieszkałą z rodzicami we wsi Targówek.
Wyobrażałem sobie, że para ta dała na świat potomstwo, z którego może pochodzić trochę znana mi już wcześniej rodzina Szczudłów z Warszawy. Jednak dalsze poszukiwania metryk przygasiły na chwilę mój entuzjazm, gdyż z kolejnej metryki wynikało, że zaraz po ślubie Konstanty zmarł w 10 pawilonie Twierdzy Warszawskiej, o czym oświadczył przełożony więźniów politycznych. Bliższe okoliczności tego zdarzenia w tym czasie nie były mi znane.
Optymizmem dla moich wizji o odszukaniu linku do Szczudłów warszawskich powiało kiedy wydobyłem z Internetu kolejną metrykę. Wzięty na tapetę Aleksander Kazimierz Szczudło w 1897 roku ożenił się z Marianną Witkowską. Również siostra Konstantego i Aleksandra, Bronisława w 1901 roku związała się węzłem małżeńskim z Antonim Andrzejem Czernerem.
Tak więc wszystko wskazuje na to, że po śmierci żony Julian Karol Szczudło z trójką dzieci przeniósł się spod Sejn do Targówka i został warszawiakiem. Najpierw ożenił syna Aleksandra (1897), potem wydał córkę Bronisławę (1901), a jako trzeci ożenił się sam (1904). 5 lat po nim, 17 stycznia 1909 roku o godzinie 1.00 po południu związek małżeński zawarł jego najmłodszy syn Konstanty, „…kawaler lat 22 robotnik z zakładu szklarskiego zamieszkały w Targówku powiat warszawski urodzony we wsi Krasnowo powiatu sejneńskiego guberni suwalskiej syn Juliana Karola i Teresy Zofii z Syberskich małżonków Szczudłów”. Jego wybranką była „…Helena Łoniewska, panna lat 20 zamieszkała przy rodzicach we wsi Targówek pod numerem 24 w parafii praskiej, w powiatowym mieście Garwolin guberni siedleckiej urodzona córka ślusarza Józefa i Franciszki z Muchowiczów małżonków Łoniewskich”.
Kolejne metryki tej rodziny wyszukane w parafiach warszawskich uświadomiły mi, że Konstanty odszedł z tego świata w wieku zaledwie 22 lat, zaraz po ślubie, ale zostawił po sobie syna Bolesława Konstantego Szczudło urodzonego w Warszawie 26.08.1908 r.

Odszukanie informacji o nim i odtworzenie losów jego i ewentualnych potomków jest dla mnie zadaniem priorytetowym. Priorytet obejmuje również historię życia i genealogię brata Konstantego, Aleksandra Kazimierza, który ze związku z Marianną Witkowską c. Onufrego i Felicji Paprockiej mógł mieć jakieś potomstwo.
Szukanie dokumentów należałoby zacząć od parafii Najświętszej Marii Panny w Warszawie, bo tam wystawiono co najmniej 3 akty metrykalne dla rodziny Bolesława.

Żegary – wieś moich pradziadków

11 Poniedziałek Lu 2019

Posted by dziklin in Buchowski, Szczudło

≈ 2 Komentarze

Tagi

Buchowski, Makarewicz, Miłosz, Okulanis, Żegary

Lata wczesnego dzieciństwa spędzałem w Olecku. Tam miałem swój dom, swoje podwórko, a potem szkołę. Nie uświadamiałem sobie, że ten dom jeszcze 15 lat wcześniej był niemiecki, a moi przodkowie mieszkali gdzieś indziej. Mając 8 lat trafiłem z rodziną pod Sejny, z czasem zrozumiałem, że to tam jest nasza czyli moja, mojego ojca, a nawet dziadka ojcowizna. Mieszkając w Zagówcu, wsi która w połowie lat 70. wsiąkła administracyjnie we wcale nie większą od niej wieś Gawieniańce, stopniowo uświadamiałem sobie własne pochodzenie. Z różnych przyczyn, bo to szkoła, sklepy, kościół itd. skłaniałem się ku dostępnym w niespełna półgodzinnym marszu Sejnom, które z czasem coraz bardziej poznane, stały się i przyjazne. Inaczej było z drugiej strony. Tam był las zwany Borkiem a za nim nieoswojone Żegary. Jechać tam nie było czym ani po co. Mówiło się, że tam już jest Litwa. Tam ludzie rozmawiają w języku, którego nie rozumiałem.

 

Na zdjęciu; drewniany (jeszcze przed pożarem) kościół w Żegarach – widok od strony południowej. Siedzę pod sosną bez świadomości, że to wieś moich przodków.

Moje 11 lat spędzonych na wsi pod Sejnami minęło szybko. Zdążyłem w tym czasie ledwie kilka razy zahaczyć o Żegary, jak dziś widzę, wcale nieodległe od naszej wsi. Kilka razy trafiałem tam przypadkowo, kiedy błądząc po bagnach za żurawinami i borówkami myliłem drogę.

Szczudło_Adam_1847

Akt urodzenia w Żegarach Adama Szczudło (mojego pradziadka) z 1847 roku 

I nagle… Żegary są nasze! Moje, ojca, mojego dziadka i pradziadka. Dzięki genealogii dowiedziałem się, że moi Szczudłowie swoje pierwsze na Sejneńszczyźnie kroki stawiali właśnie w Żegarach. Już w roku 1827 siostra mojego prapradziadka Pawła, Marianna Szczudło wyszła w Sejnach za urodzonego w Grodnie, ale mieszkającego w Żegarach Ignacego Makarewicza. Tam też po ślubie w Sejnach, odbytym w 1832 roku zamieszkał Paweł Szczudło i rodziło się jego 6 dzieci; w 1833 r. – Paulina, w 1837 r. – bliźnięta Jan Józef oraz Wincenty Maciej, w 1840 r. – Konstancja Antonina, w 1845 r. – Wiktoria i w 1847 r. najważniejszy dla mnie – pradziadek Adam. Nie wiedzieć czemu pozostała piątka dzieci Pawła i Marianny z Gorczyńskich Szczudłowej rodziła się we wsiach okolicznych; Florianna Wiktoria w 1834 r. – w Łumbiach, Andrzej w 1835 r. – w Zagówcu Karczmie, Józef w 1837 r. i Antonina w 1841 r. – znowu w Łumbiach, i Julian Karol w 1844 r. w Zagówcu. Biorąc pod uwagę fakt, że zarówno pierwsze dziecko jak i ostatnie rodziły się w Żegarach, uznać należy, że to ta wieś była wówczas głównym gniazdem rodziny Szczudłów. Przemawia za tym również fakt, że i wspomniana wcześniej Marianna ze Szczudłów Makarewiczowa, siostra Pawła, całą swą czwórkę dzieci rodziła w Żegarach; w 1828 r. – Rozalię, w 1835 r. – Felicjana, w 1838 r. – Michała i w 1840 r. – Andrzeja Bolesława.

Bogata w wydarzenia historia Szczudłów w Żegarach kończy się na latach 40. dziewiętnastego wieku. Z 11 dzieci Pawła i Marianny w dalsze pokolenia przeszły ledwie 3- 4 osoby; Florianna Wiktoria (jej potomkowie Łabanowscy i Strzelczykowie emigrowali do Ameryki), Antonina (w 1863 r. wyszła za Kazimierza Kasperowicza i słuch o nich zaginął), Julian Karol (wdowiec po pierwszej żonie Teresie z Siberskich trafił do Warszawy, gdzie ponownie ożenił się) i może Paulina, której śladów po urodzeniu nie udało mi się odnaleźć.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Na zdjęciu; Karen Birdsall z USA, Stanisław Kwaterski z Jenorajścia i Andrzej Szczudło na tle kościółka w Żegarach (odbudowany po pożarze jako murowany).

Wsią Żegary zacząłem się interesować jako człowiek dorosły, zgłębiając jej historię. Z przyjemnością przyswoiłem wtedy sobie wiadomość, że tuż obok Żegar w dworku wujostwa Kunatów w Krasnogrudzie przed wojną wielokrotnie przebywał późniejszy noblista poeta Czesław Miłosz. Mój starszy brat Zdzisław sugerował nawet, że od wsi Żegary swoją nazwę mogła wziąć grupa literacka ŻAGARY, której Czesław Miłosz był jednym z liderów. Jest to nawet prawdopodobne, bo jak można przeczytać w Wikipedii, to Czesław Miłosz i Teodor Bujnicki w 1931 roku zasugerowali nazwę czasopisma i grupy literackiej.

Pięknie o Żegarach jako wsi pomiędzy sześcioma jeziorami, na łamach Almanachu Sejneńskiego pisał Eugeniusz Pietruszkiewicz. Jeszcze większym patriotą lokalnym wsi Żegary był Piotr Dapkiewicz, opisujący tutejsze życie, drogi, krzyże i inne urokliwe miejsca. Pana Piotra zdążyłem nawet poznać osobiście, kiedy podczas wakacyjnego tam pobytu zajechałem na jego podwórze z mamą. Na dłuższą rozmowę usiłowałem umówić się z nim, kiedy dowiedziałem się, że ma on w rodowodzie wątek naszych Buchowskich (linia po mojej mamie Jadwidze). Niestety zbyt wczesna śmierć była u niego przede mną. Nie zdążyłem.

Zgary_Antek

Starsi panowie dwaj; A.Szczudło i A.Okulanis na tle posesji w Żegarach

Dzisiejsze Żegary pięknem swoich zielonych wzgórz i jezior zachwycają miejscowych i turystów, ale nie dają mi poczucia bliskości. Nie mam tam swoich miejsc po Szczudłach sprzed prawie 200 lat. Jedynym realnym punktem zaczepienia jest nowo poznana gałąź rodziny Okulanisów, równie dawno osadzonej na tych ziemiach, z którą łączą mnie wielokrotne związki, głównie przez Buchowskich. Chcę tam i lubię bywać. Mam nadzieję, że na emeryturze okazji do tego nie zabraknie.

Czytajmy metryki… raz, drugi, wiele razy

28 Poniedziałek Sty 2019

Posted by dziklin in Genealogia ogólnie, Szczudło

≈ 1 komentarz

Tagi

Astasza, Ostasza

W zasadzie tylko modlitwy są tekstami, do których wraca się wielokrotnie. Inne teksty zwykle czyta się jeden raz, czasem tylko powtarza się dla czystej przyjemności lub lepszego zrozumienia.
Wydaje mi się, że do tekstów czytanych wielokrotnie warto zaliczyć również metryki, szczególnie te pisane w języku obcym. Sam się o tym przekonałem już kilka razy. Pierwszy raz, gdy zachwycałem się metryką ślubu mego praszczura Pawła Szczudło, który w 1832 roku w Sejnach brał ślub z Marianną Gorczyńską. Metryka ta, o której miałem wówczas przekonanie, że jest pierwszym dokumentem wystawionym w parafii Sejny dla Szczudłów, wskazywała, że Paweł Szczudło pochodził z Łopuchowa.

Znalazłem w okolicy dwie miejscowości o tej nazwie; jedną ulokowaną pod Sejnami, drugą – koło Suwałk. Niepokoiło mnie, że w dalszych poszukiwaniach nie było żadnych skojarzeń z tą wsią. Kiedy ponownie sięgnąłem po metrykę ślubu Pawła z 1832 roku, zainteresowałem się bohaterem drugiego planu. Był nim świadek na ślubie Pawła Szczudło, jego brat Wincenty „szewc w posadzie Ostasza”. Po długich poszukiwaniach na starych mapach znalazłem wieś o tej nazwie, ulokowaną w pobliżu Sopoćkin, nad Kanałem Augustowskim. Z upływem lat nazwa wsi ewaluowała do wersji „Astasza”, ale miejscowość przetrwała do dziś, o czym przekonałem się w roku 2009 podczas eskapady na Białoruś.

Tak więc z czasem upewniłem się, że brat mojego prapradziadka Pawła Szczudło (1812- 1895), Wincenty Szczudło mieszkał na Grodzieńszczyźnie. Uznałem to przypuszczenie za spójne z zapisem w metryce drugiego ślubu Pawła, który miał miejsce w 1886 roku. Kiedy owdowiały Paweł żeni się ponownie, tym razem z Marianną Palanis (co za stałość w upodobaniu do imion), prowadzący akta stanu cywilnego wpisuje, że Paweł urodził się w parafii Teolin. A jak wiem parafia ta obejmuje właśnie Spoćkinie i wzmiankowaną w sejneńskiej metryce z 1832 roku „posadę Ostasza”. Tak więc warto było czytać metrykę Pawła wielokrotnie.

Podobnie było z metrykami związanymi z siostrą Pawła, Marianną Szczudło. O jej istnieniu dowiedziałem się ledwie kilka lat temu, znając już z grubsza historię pobytu moich Szczudłów na Sejneńszczyźnie. Punktem wyjścia był w niej ślub Pawła z Marianną Gorczyńską z 1832 roku. Tę datę uznałem za pierwsze pojawienie się moich Szczudłów pod Sejnami. Pogląd ten musiałem zmienić kiedy wpadła mi w ręce metryka ślubu Marianny Szczudło z Ignacym Makarewiczem. Wydarzenie to miało miejsce w roku 1827 czyli 5 lat przed ślubem Pawła.
Przeszukując metryki ze wsi związanych z Marianną Makarewicz bliżej zainteresowałem się także wsią Żegary, gdzie ci mieszkali i tam znalazłem ciekawostki. Zachowałem na komputerze metrykę z 1838 roku, gdzie występują szwagrowie Paweł Szczudło i Ignacy Makarewicz. Było to dla mnie potwierdzenie o utrzymywaniu w owych czasach relacji rodzinnych brata z siostrą Marianną Makarewicz w 6 lat po ślubie Pawła i 11 lat po zamążpójściu Marianny.

Jednak kolejny wgląd w tę metrykę zafundował mi „wartość dodaną”. Dopatrzyłem się, że zasadniczo metryka dotyczy 80. letniej Anastazji z Trzeciaków Kocowej, dla której mój prapradziadek, tkacz Paweł Szczudło (1812- 1896) był „siostrzeniem” (siostrzeńcem) osoby zmarłej. Tak więc metryka ta przyniosła informację, że znana mi już z metryk ślubnych Pawła i Marianny ich matka Brygida Trzeciak, żona Andrzeja, miała siostrę Anastazję. Dzięki temu mogę kolejną osobę dopisać do rodzinnego drzewa.

Metryka Cyganki?

12 Środa Wrz 2018

Posted by dziklin in Genealogia ogólnie, Szczudło, Wszystkie wpisy

≈ 3 Komentarze

Tagi

cyganie, Kasperowicz

Genealog na co dzień obcujący z metrykami swoich przodków bywa czasami znudzony ich standaryzowaną zawartością. Ale czasem trafia się coś, co go wyraźnie ożywia. Przeżyłem to na własnej skórze.

Gipsy

W metrykach zgonów parafii Sejny z 1837 roku ożywiła mnie metryka Magdaleny Kasperowicz. Zwróciłem na nią uwagę ze względu na fakt, że od dawna poszukuję potomków Kazimierza Kasperowicza urodzonego około 1840 roku (kawaler, ogrodnik ze wsi Bubele urodzony we wsi Tomasze z niegdyś Ignacego i żyjącej jeszcze Katarzyny z Raczewskich) i Antoniny Szczudło (1841- 1905) siostry mojego pradziadka Adama Szczudło (1847- 1911).

Po zapoznaniu się z treścią metryki ze smutkiem stwierdziłem, że nie jest to poszukiwany przeze mnie ślad moich przodków, gdyż opisana tu osoba zmarła zanim mój „Kazimierz Kasperowicz” zdążył się urodzić. Jednakowoż inkryminowana metryka jest i tak ciekawa, bo wzmiankuje o zgonie córki Cyganów osiadłych w stałym miejscu, we wsi Olszanka pod Sejnami. Ta informacja w metryce stanu cywilnego jest pierwszą o Cyganach jaką znalazłem w swoich parafiach tj. Sejny, Berżniki, Krasnopol i Puńsk. Ciekawe czy w innych parafiach Cyganie byli odnotowywani w metrykach?

Oto treść metryki z Sejn:

Kasperowicz_Magdalena_1837_zgon

  1. Olszanka. Działo się w mieście Sejnach dnia 1.04.1837 roku o godzinie 2 po południu. Stawili się Maciej Wilczyński luźniak lat 60 i Bartłomiej Podhajski strażnik leśny lat 61. Mający, obydwa w Olszance zamieszkali i oświadczyli nam iż dnia 1 kwietnia roku bieżącego o godzinie 4 w nocy umarła tu w Olszance Magdalena tygodni 10 życia mająca córka Jakoba i Wiktorii małżonków Kasperowiczów Cyganów w Olszance zamieszkałych. Po przekonaniu się naocznie o zejściu jej akt ten stawającym przeczytany a przeze mnie tylko podpisany został ile że oni pisać nie umieją.                  Ksiądz J.Katyl W.K Urzędnik Stanu Cywilnego

Szczudło_Kasperowicz.jpg

A to wzmiankowana powyżej metryka ślubu Kazimierza Kasperowicza z Antoniną Szczudło

← Older posts

Kategorie

  • Buchowski
  • Genealogia ogólnie
  • Obywatel
  • Rynkiewicz
  • Szczudło
  • Wszystkie wpisy

Datowanie

Marzec 2023
Pon W Śr Czw Pt S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  
« List    
Follow Korzenie rodowe spod Sejn – Szczudłów, Buchowskich i Rynkiewiczów on WordPress.com

Blog na WordPress.com.

Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies
  • Obserwuj Obserwujesz
    • Korzenie rodowe spod Sejn - Szczudłów, Buchowskich i Rynkiewiczów
    • Already have a WordPress.com account? Log in now.
    • Korzenie rodowe spod Sejn - Szczudłów, Buchowskich i Rynkiewiczów
    • Dostosuj
    • Obserwuj Obserwujesz
    • Zarejestruj się
    • Zaloguj się
    • Zgłoś nieodpowiednią treść
    • Zobacz witrynę w Czytniku
    • Zarządzaj subskrypcjami
    • Zwiń ten panel
 

Ładowanie komentarzy...