• Wstęp
    • Kontakt
  • Szczudło
  • Buchowski
  • Rynkiewicz
  • Obywatel

Korzenie rodowe spod Sejn – Szczudłów, Buchowskich i Rynkiewiczów

~ Genealogia moje hobby

Korzenie rodowe spod Sejn – Szczudłów, Buchowskich i Rynkiewiczów

Category Archives: Rynkiewicz

Genealogia Rynkiewiczów z okolic Sejn (Wiłkokuk, Sejny, Żłobin, Krasnopol, Orzechowo, Jegliniec, Stabieńszczyzna).

Trochę u siebie

22 Niedziela Gru 2019

Posted by dziklin in Buchowski, Rynkiewicz, Szczudło, Wszystkie wpisy

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Buchowscy, Okulanis, Rynkiewicz, Sinkiewicz

Kiedy jako młody człowiek opuściłem rodzinne strony na Suwalszczyźnie, i zamieszkałem na zachodzie Polski, czułem się trochę osamotniony. Daleko miałem do swojej rodziny, wobec czego odwiedzałem ją rzadko. Z tamtej strony też nieczęsto ktoś do mnie przyjeżdżał.
To poczucie stopniowo mnie opuszczało wraz ze wzrostem zainteresowania genealogią. Zacząłem coraz lepiej poznawać historię swoich rodzin. Coraz więcej miejscowości wokół Sejn mogłem uznawać za swoje, bo mieszkali tam różni, nieuświadamiani i nieznani wcześniej krewni, tak po mieczu jak i po kądzieli. Podobnie i wokół miejsca, gdzie zamieszkałem, zaczęło się zagęszczać od krewniaków. Zgłębiając historie poszczególnych gałęzi familijnego drzewa dowiadywałem się, że nie wszyscy w stronach rodzinnych pozostali. Część z nich osiadła wcale niedaleko ode mnie. Najpierw dałem się „odkopać” Dance, kuzynce z Wrocławia, która trafiła tam za mężem, w związku z jego pracą. Poznaliśmy się już jako ludzie dorośli, mający dzieci, z radością odkrywając nasze koligacje. Danka była z linii mojej mamy.

Po matce mojego taty natomiast była linia Rynkiewiczów, którzy po wojnie osiedlili się w Lubsku. Faktycznie dotarło tam troje osieroconego rodzeństwa; dwie siostry i brat. Dziś dorasta tam trzecie pokolenie, które stopniowo poznaję. Było już kilka spotkań (patrz: foto powyżej), zapowiadają się też następne.
Kolejnych odkryć krewniaków dokonałem, kiedy w czasie pobytów wakacyjnych pod Sejnami dopytywałem się o pochodzenie znanych mi z dzieciństwa ciotek. Okazało się (być może było to odkrycie tylko dla mnie), że dwie z nich są siostrami i obie znalazły sobie mężów w jednej wsi, w Gawieniańcach, w której 11 lat mieszkałem. Jedna wyszła za Buchowskiego, druga za Okulanisa, ale ten Okulanis miał matkę z Buchowskich, naszych Buchowskich (siostrę mojego dziadka). Siostry pochodziły ze znanej, osiadłej od wieków pod Krasnopolem rodziny Sinkiewiczów (foto poniżej).

Dziś ta wieś nazywa się Michnowce, ale kiedyś- Sinkiewicze, właśnie ze względu na ilość zamieszkujących tam osób o tym nazwisku. Kiedy ludność wsi Michnowce się zagęszczała, młodzi wyjeżdżali szukać życiowych szans za zachodzie, na niesłusznie tak nazwanych Ziemiach Odzyskanych. Tadeusz Sinkiewicz, brat wspomnianych wyżej sióstr, Heleny i Czesławy, dotarł w ten sposób pod Krosno Odrzańskie, gdzie spędził swoje dorosłe lata. Już nie żyje, ale ja dotarłem do jego syna Piotra (foto poniżej) i w ten sposób mam kolejnego „pociotka” w swoim województwie lubuskim.

Budując drzewo rodowe sejneńskich Buchowskich doszedłem także do wiedzy, że i czwarty- ostatni z rodzeństwa Sinkiewiczów, pośrednio związał się z naszą rodziną. Wacław, bo o nim tu mowa, pozostał w rodzinnych Michnowcach, ale swoją córkę Danutę wydał za Buchowskiego.
Poza wspomnianymi, niedaleko siebie mam jeszcze inne związki familijne na zachodzie. W okolicach Lubska osiedli Pietranisowie, z którymi mam wspólne geny, z racji, że moją prababką była Karolina Pietranis. Jeszcze nie mam z nimi realnego kontaktu, ale już lepiej się czuję w otoczeniu „swojaków”.
Kolejny przykład krewniaka w Lubuskiem to Leszek Korzeniecki, strażak spod Świebodzina, który ma w sobie nie tylko kroplę krwi naszych Buchowskich, ale i Pietranisów.
Inny mundurowy, policjant Buchowski z Sejn osiadł w Lubinie, i chociaż nie jest to moje województwo, dzieli nas tylko 60 km.
Jednym z moich największych sukcesów w genealogii jest odkrycie powiązań czterech linii Szczudłów z północno- wschodniej Polski; z Sejn, Raczek, Augustowa i Druskiennik (Grodna). Ich potomkowie rozprzestrzenili się po całej Polsce i w Ameryce. Jedna z skromnych gałązek trafiła nawet … do Wschowy, gdzie mieszkam od ponad 30 lat. Owa tajemnicza dziś osoba nie zna mnie jeszcze, ale wiem, że nosi w sobie kroplę szczudłowskiej krwi. Wkrótce mam nadzieję poznać ją osobiście i pokazać połączenia rodzinne między nami.

Tak więc, po 33 latach zamieszkiwania we Wschowie czuję się coraz bardziej u siebie; przez zasiedzenie i przez fakt, że tylu krewniaków mam wokół.

Swój do swego

18 Poniedziałek List 2019

Posted by dziklin in Rynkiewicz, Wszystkie wpisy

≈ 3 Komentarze

Tagi

Azarewicz, emigracja, wypadek

Analizując historie rodzin krasnopolskich, które emigrowały do Ameryki, z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że często już przed opuszczeniem rodzinnego kraju umawiały się one na wspólne życie za oceanem. Mam na to wiele dowodów, przede wszystkim zaś fakt, że młodzi ludzie wiązali się ze sobą zaraz po przybyciu do Ameryki. Internetu wtedy nie było, wiele osób było niepiśmiennych, ale nie gubili się po drodze i zwykle w wielkiej Ameryce znajdywali enklawy tworzone przez społeczność z wcześniejszego sąsiedztwa.

Przykładem takiej pary może być Konstanty Azarewicz i Anna Rynkiewicz. Ona urodzona 27 grudnia 1873 roku z Jana Jerzego Rynkiewicza (1841- 1878) i Elżbiety Benigny Łukaszewicz (1837- 1921), on syn Mikołaja (1827- 1904) i Aleksandry Kazimiery Makowskiej (1829- 1889) urodzony 20 grudnia 1860 r. we wsi Krasne parafii krasnopolskiej.
Anna emigrowała do Ameryki w roku 1889, a w roku następnym urodziła pierwsze dziecko– córkę Elżbietę Izabelę. 16 czerwca 1892 roku wyszła za Konstantego Azarewicza zwanego w USA Alexem. Był on na emigracji już kilka lat przed Anną i zdążył się tam wstępnie urządzić. Chyba nie przypadkiem wybrał sobie górnicze miasteczko w Pensylwanii, Shenandoah, które było nieźle obsadzone przez byłych mieszkańców Suwalszczyzny, w tym krasnopolan. Mocną pozycję mieli tam wcześniejsi emigranci, Rynkiewiczowie, z których chyba najważniejszy Józef (1848- 1928) https://zagowiec.wordpress.com/2017/01/26/pierwszy-w-ameryce/ był tam znanym i cenionym obywatelem, liderem społeczności lokalnej.
Po ślubie Anna i Konstanty Azarewiczowie dochowali się jeszcze pięciorga dzieci, które rodziły się w latach 1893- 1908. Pomyślne życie zamerykanizowanej już rodziny Azarewiczów przerwał wypadek w kopalni węgla Maple Hill, w której zatrudniony był Alex Konstanty. Pracował tam jako ekspert od pirotechniki. Zakładał ładunki, które rozsadzały skały dając dostęp do pokładów węgla. Feralnego dnia zdarzyły się rzeczy nietypowe. Trudno dziś stwierdzić czy był to błąd ludzki czy wada stosowanych do wybuchu materiałów. Po założeniu ładunku i odpaleniu lontu, Konstanty, jak zwykle w takich razach, uciekał na zaplecze. Tym razem uciec w czas jednak nie zdążył. Wybuch nastąpił niespodziewanie szybko, a odłamki skruszonych skał uderzyły uciekającego górnika w plecy. Rany były na tyle groźne, że Konstantego nie udało się już uratować. Jak relacjonuje lokalna gazeta, ekspert od wybuchów kopalnianych i ceniony w środowisku obywatel zmarł w szpitalu Fontain Springs 24 listopada 1909 roku. Żył zaledwie 48 lat, z czego 20 w miasteczku Shenandoah w Pensylwanii. Po jego śmierci na barkach żony pozostała szóstka niedorosłych jeszcze dzieci, z których najstarsze – Elżbieta Izabela miała 17 lat, najmłodszy Juliusz – ledwie roczek.
W nekrologach opisujących zmarłego tragicznie górnika wskazywano na jego obywatelską aktywność. Był członkiem miejscowej parafii katolickiej św. Stanisława, należał do Towarzystwa św. Kazimierza oraz Stowarzyszenia Obywatelskiego Pulaski, których przedstawiciele uczestniczyli w pogrzebie. Gazeta wspomina także, że zmarły był bratem Wincentego Azarewicza, znanego w Shenandoah właściciela hoteli, a ponadto w Starym Kraju pozostawił czterech innych braci.

Żona Konstantego Anna przeżyła męża o 51 lat i w wieku 87 lat zmarła w 1960 r. Nieco dłużej nawet żyła jej pierwsza córka Elżbieta Izabela Wiernicka, która zmarła w roku 1980 przeżywszy 90 lat.
Po Konstantym Azarewiczu pozostały w Ameryce dobre wspomnienia i potomkowie, a na cmentarzu w Shenandoah Highs pomnik nagrobny… z błędem. Najprawdopodobniej zawinił kamieniarz robiąc z Azarewicza „Azarawicza”.

Dziękuję Johnowi J. Rynkiewiczowi z Buffalo, USA, który swoje polskie korzenie wywodzi z parafii Radziłów na Podlasiu, za pomoc w uzyskaniu materiałów oraz upamiętnianie naszych krasnopolskich krewnych w programie Find A Grave.
https://www.findagrave.com/memorial/81418965/alex-konstanty-azarawicz/photo?fbclid=IwAR1r6sy8vo6Ld-EovIrWzplgB3cW46dFhrISoRmEB6ioCbcf2W33uwiOAUg

Linia genealogiczna opisanej wyżej Anny Rynkiewicz (1873- 1960):
Jan Jerzy (1841- 78)  Józef (1820- 88)  Józef (1870- 46)  Szymon

Dramaty doktora

28 Niedziela Lip 2019

Posted by dziklin in Rynkiewicz, Wszystkie wpisy

≈ Dodaj komentarz

Tagi

emigracja, Rynkiewicz, Shenandoah

Na moim rozległym po latach dociekań drzewie genealogicznym mam wielu Rynkiewiczów, krewnych mojej ojcowskiej babki Marianny, wywodzącej się z Krasnopola. Część z nich emigrowała do Ameryki, nieraz zajmując w tamtej społeczności eksponowane stanowiska.

Jednym z przykładów może być doktor Stanley Rynkiewicz (1882- 1974), syn urodzonego w Polsce, w Żłobinie Józefa (1848- 1928) oraz Anieli Jankowskiej (1851- 1931). Stanley Rynkiewicz urodził się i wychował w Shenandoah w Pensylwanii. W tym też górniczym miasteczku, liczącym w okresie węglowego prosperity nawet 20 tysięcy mieszkańców, Stanley ukończył szkołę średnią- J.W.Cooper High School of Shenandoah. Następnie studiował medycynę, po czym podjął pracę lekarza. Przez większą część życia pracował w Kingston, miasteczku położonym o godzinę drogi w kierunku północno- wschodnim od jego rodzinnej miejscowości. Związany był z Nesbitt- West Side Hospital. Pracy lekarskiej nie zarzucił do końca życia. W wieku podeszłym zaniechał wizyt domowych u pacjentów, ale nadal przyjmował ich w swoim dwukondygnacyjnym, drewnianym domu na przedmieściach Kingston. W roku 1970 przeżył dramatyczną śmierć żony Sary Hummel Rynkiewicz, która zginęła pod kołami samochodu na ulicach Kingston. W tym podniszczonym przez powódź, która była następstwem tajfunu „Agnes” z czerwca 1972 roku, drewnianym domu mieszkał później już sam i tam w piątek, 20 grudnia 1974 roku zmasakrowanego znalazł sąsiad, fryzjer mieszkający po drugiej stronie ulicy. Ciało doktora leżało w kałuży krwi, a na głowie stwierdzono obustronne spłaszczenia czaszki. Okoliczności tego zdarzenia wskazywały, że doktor był bity, a śmierć nie nastąpiła natychmiast. Opisująca to tragiczne zdarzenie lokalna gazeta sugeruje, że prawdopodobnymi sprawcami zabójstwa 92. letniego doktora byli narkomani poszukujący tam leków narkotycznych, gdyż będące w mieszkaniu pieniądze nie były zabrane. Doktor Stanley Rynkiewicz pozostawił po sobie syna Stanleya (1910- 1996), który był dentystą w Carlisle, 20.tysięcznym mieście położonym półtorej godziny drogi na południowy – zachód od Shenendoah.
Męska linia genealogiczna Stanleya Rynkiewicza (1882- 1947): → Józef (1848- 1928) → Józef (1820- 1888) → Józef (ok. 1770- 1846) → Szymon (ok. 1750- 1820).

Rowerem do krainy przodków

03 Wtorek Paźdź 2017

Posted by dziklin in Genealogia ogólnie, Rynkiewicz, Wszystkie wpisy

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Filip Rynkiewicz, rower, Troki

Dziś na moim blogu gości tekst młodego krewniaka, który odbył wspaniałą podróż z genealogią w tle. (A.Sz.)

Koniec liceum, zdana matura, najdłuższe wakacje. To trzy ważne zdarzenia, które trzeba było uczcić. Najlepszym sposobem aby to zrobić, to zrealizować marzenia. Jednym z nich była podróż na Litwę, drugim zobaczyć Krasnopol – ziemie przodków. Był też apetyt na przygody. Rozwiązanie zatem było tylko jedno: rowerem z Wrocławia na Litwę! Po przygotowaniach ruszyłem z kolegą Kornelem Stefańskim. Podróż po Polsce była wspaniała jednak nie spodziewaliśmy się, że aż tak wyczerpująca.
Po drodze nocowaliśmy pod namiotem, nad jeziorami lub za pozwoleniem gospodarzy – na ich ogrodach. Byli to sympatyczni i mili ludzie, którzy kibicowali naszej wyprawie. Dłuższy postój zrobiliśmy trzeciego dnia w Warszawie, bo trzeba było naładować telefony, położyć się choć na chwilę na miękkim łóżku a nie gałęziach pod śpiworem. Poza tym stolica jest fajnym miastem, do którego lubię wracać. Następny dłuższy postój to Krasnopol.

Byłem oczarowany otaczającą go naturą i polami. Krajobraz jest piękny. Mogłem tam odpocząć dzięki Andrzejowi Szczudło, który zorganizował nam nocleg i gościnności Józefa Rynkiewicza oraz jego małżonki Danuty. Wszyscy oni są dla mnie dalszymi krewnymi. W trakcie pobytu wysłuchałem rodzinnych opowieści. Po zapoznaniu się z miejscowością, dawniej miasteczkiem, które okazało się większe niż się spodziewałem, ruszyliśmy na Litwę. I tu doznaliśmy szoku kulturowego. Stan dróg krajowych i podejście kierowców pozostawiają bardzo dużo do życzenia. Nie raz o mały włos nie zostalibyśmy rozjechani, bo kierowcy nie zwracali na nas uwagi. Pędzące tiry sprawiały, że z trudem utrzymywaliśmy się na drodze nie wpadając pod ich koła. Jednak nie zawsze to się udawało; dzięki nim rów został zaliczony. Były i inne trudności, np. ciężko było nam uzupełnić po drodze zapasy, bo w sklepach zbytnio nie było wyboru.

Dojechaliśmy jednak do Troków (na zdjęciu obok), naszego pierwszego celu na Litwie, gdzie znajduje się wielki i pięknie usytuowany zamek. Z Troków mieliśmy już bardzo blisko do Wilna. Szczęśliwi, że tu jesteśmy, zwiedziliśmy miasto i trochę złapaliśmy tchu. Następnie na trasie było Kowno, gdzie znajduje się ciekawy zamek. I tu zakończyliśmy swoją podróż, rezygnując z pierwotnego celu naszej podróży jakim była Kłajpeda. Względy bezpiecznej podróży, niemożliwość wykąpania się i zmęczenie przesądziły o powrocie.

Kornel Stefański – kolega Filipa w wyprawie na Litwę. 

W drodze powrotnej, ponownie dzięki Andrzejowi Szczudło, mieliśmy wygodny nocleg, tym razem u jego rodziny w Gawieniańcach pod Sejnami. Zdecydowaliśmy się na powrót pociągiem z Augustowa. W drodze do Wrocławia mieliśmy przesiadkę w Warszawie. Przekonaliśmy się jednak, że jazda z rowerem w pociągu nie jest prosta, gdyż PKP nie są przygotowane na taką ilość podróżujących rowerami. Musieliśmy czekać na dworcu aż 12 godzin zanim kolejarze zmieścili nas w pociągu. Po 16 dniach, 13 sierpnia br. wróciliśmy do domu. Zmęczeni, szczęśliwi na widok prysznica, ładowarki i miękkiego łóżka. Mimo różnych perypetii to nie ostatnia nasza taka wyprawa. Już planujemy następną. Ja dodatkowo jestem zadowolony że mogłem zobaczyć Krasnopol i poczuć zapach ziemi moich przodków.
Filip Rynkiewicz, Wrocław (na zdjęciu poniżej przed Ostrą Bramą w Wilnie)


Linia rodowa autora: Filip ur. 1998 –> Zbigniew ur. 1959 –> Józef Franciszek (1934- 1984) –> Józef Franciszek (1900- 1937) –> Józef (1871- 1959) –> Benedykt Mikołaj (1842- 1899) –> Jan Piotr (1819- 1884) –> Benedykt (1780- 1848) –> Szymon (1750- 1820).

Szukając emigranta…

03 Czwartek Sier 2017

Posted by dziklin in Genealogia ogólnie, Obywatel, Rynkiewicz, Wszystkie wpisy

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Shenandoah, Ulicny

Pracując nad genealogią rodziny Rynkiewiczów z Krasnopola i okolic, którzy są moimi krewnymi z matecznej linii ojca, dowiedziałem się że mają oni krewnych w gronie emigrantów do Ameryki. Dzięki dotarciu do tych żyjących tam dzisiaj dowiedziałem się gdzie szukać ich śladów.

W ten sposób zmotywowany jak nigdy dotąd, w 2014 roku trafiłem do miasteczka Shenandoah w Pensylwanii. I tu zaskoczenie. W miasteczku liczącym dziś około 5 tys. mieszkańców jest ponad 10 cmentarzy. Aż roi się na nich od nazwisk kojarzących się z Suwalszczyzną; polskich i litewskich.

Chcąc coś z tym zrobić, przez kilka godzin fotografowałem nagrobki, w czym dzielnie sekundowali mi członkowie rodziny. Pod koniec pobytu w tym miejscu udało mi się dotrzeć do Andy’ego Ulicnego (Czech z pochodzenia) – lokalnego miłośnika historii i genealogii, który miał na komputerze bazę danych o osobach tu pochowanych. Bez żadnych oczekiwań z mojej strony udostępnił mi wszystkie dane.

Dysponując bazą danych osób pochowanych w Shenandoah – mieście, które w szczycie amerykańskiego boomu węglowego miało około 25 tys. mieszkańców, chciałbym podzielić się informacjami z rodzinami emigrantów. Chętnie pomogę zainteresowanym genealogią w identyfikacji pochowanych w Shenandoah. Proszę pisać do mnie na adres mailowy; aldand@o2.pl
Shenandoah, PA – początki osadnictwa w 1820 r., założenie miasta w 1866 r., w 1870 r. – 3 tys. mieszkańców, 1890 r. – 16 tys., 1910 r. – 26 tys., 1950 r. – 16 tys., 2010 r. – 5 tys. osób.
Andrzej Szczudło, Wschowa (Sejny), tel. +48/503 147 841

Weekend z genealogią

07 Niedziela Maj 2017

Posted by dziklin in Rynkiewicz, Wszystkie wpisy

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Gdańsk, Malbork, Straszyn, Sztum

Już kilka razy zdarzały mi się w życiu okazje, aby „popełnić” podroż genealogiczną i zawsze były to wyprawy udane, do których wraca się w opowieściach przy rodzinnym stole. Nie zdarza się to często głównie dlatego, że mam obowiązki rodzinne i dopiero po ich wypełnieniu mogę pomyśleć o swojej pasji. W podtekście tego jest informacja, że członkowie rodziny w moim „wariactwie” raczej nie uczestniczą. Pozwalam więc sobie na podróże genealogiczne wtedy, kiedy wyprawa ma także inne, rodzinne cele. Tym razem celem była podroż do Czerska, na Pomorze, w celu przywiezienia do Wschowy amerykańskich gości. Data odbioru przybyszów z USA wyznaczona była na 2 maja, więc po szybkim oglądzie kalendarza uznałem, że można upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Pierwsza pieczeń to oczywiście odbiór gości, druga – odwiedziny krewniaków w pomorskich okolicach.
W niedzielę 30 kwietnia wyruszyliśmy z żoną ze Wschowy i pod wieczór byliśmy blisko Gdańska. To „blisko” w szczegółach oznaczało Galerię Szczudło w miejscowości Straszyn, gmina Pruszcz Gdański. Wybraliśmy się tam ponieważ znałem to miejsce wirtualnie a chciałem poznać namacalnie. Już od kilku lat wiedziałem z Internetu, że jest to Galeria prowadzona przez Bohdana Szczudło a od kilku lat, po rozmowie telefonicznej z jej właścicielem, że ta linia Szczudłów ma swój początek na Ziemi Grodzieńskiej. Moja też, więc powód wyjazdu był raczej oczywisty.
Przed wyjazdem na Pomorze odwiedziłem stronę internetową Galerii Szczudło http://galeriaszczudlo.pl/ i z przyjemnością dowiedziałem się, że w dniu naszego przyjazdu planowany jest tam koncert jazzowy. Zdążyliśmy na czas i mieliśmy okazję wysłuchać koncertu dwuosobowego zespołu w składzie fortepian i puzon.

Część utworów była śpiewana i tu świetnie się sprawdził puzonista Mieczysław Musiał. W trakcie koncertu prowadziliśmy pierwsze rozmowy z gospodarzem obiektu, Bohdanem Szczudło i jego żoną Aleksandrą, którzy obsługując gastronomicznie gości przy stolikach, ze wszystkimi mieli do pogadania. Widać było, że grono publiczności stanowili dobrzy znajomi muzyków i obsługi. Dopiero po zakończeniu koncertu był czas na dłuższe Szczudłów rozmowy, oczywiście z przewagą genealogii. Wtedy też poznaliśmy drogę życiową Bohdana Szczudło, rzeźbiarza i przedsiębiorcy. Urodził się w 1957 r. w Gdańsku, tam też wychował i wykształcił. Dobrze wspomina wyjazdy do babci w Reszlu i do kuzynów w Kętrzynie. Studiował na Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, a w roku dyplomowym, 1980 w ramach wymiany międzyuczelnianej przeniósł się do Berlina, gdzie studiował rzeźbę. Dyplom uczelni niemieckiej uzyskał w 1986 roku. Po powrocie do kraju z powodzeniem prowadził przedsiębiorstwo w branży elektronicznej, zanim zrealizował projekt pt. Galeria Szczudło, która jest jednocześnie galerią i miejscem do organizowania imprez.

Bohdan Szczudło ma w swoim dorobku wiele rzeźb, ale najwięcej satysfakcji wyniósł ze współpracy z grupą wykonującą tablice Pomnika Katyńskiego. Jest tu nie tylko wyraz emocji artystycznych ale i osobisty wątek, bo dziadek Bohdana, Piotr Szczudło, który był przedwojennym policjantem, zginął w Katyniu.
Nasz pobyt w Straszynie trwał niecałą dobę, bo następnego dnia gospodarz był już zajęty, gdyż w pomieszczeniach Galerii Szczudło szykowano scenografię do nagrania płyty zespołu z Gdańska. Podobne wyzwania obiekt ten ma już za sobą. Świetna akustyka skłoniła kolejną grupę do wykorzystania go do nagrań.
W drugim miejscu, ważnym ze względów genealogicznych, spodziewani byliśmy pod wieczór, więc uzgodniliśmy z żoną, że kilka godzin poniedziałkowego, ale świątecznego przecież przedpołudnia wykorzystamy na zwiedzanie Gdańska. Dosyć przypadkowo, ze względu na lokalizację parkingu, zaczęliśmy od zwiedzania Sanktuarium Królowej Świata Pracy, słynnego dzięki księdzu Henrykowi Jankowskiemu i Lechowi Wałęsie kościoła św. Brygidy.

 

Następnie kroki swoje skierowaliśmy na starówkę, obowiązkowo „zaliczając” ulicę Długą, zatłoczoną przez licznych spacerowiczów. Trudno było dostać coś bez kolejki, więc i na obiad trzeba było trochę poczekać. Po obiedzie i spacerze ruszyliśmy w dalszą drogę, do Malborka. Umówione tam czekały nas dwie ciocie, krewniaczki ze strony krasnopolskich Rynkiewiczów (siostry cioteczne mojego ojca Zygmunta). Ciocia Ania M. gościła córkę z Częstochowy, więc była to dla nas pierwsza okazja do jej poznania.

Grażyna D. już niestety wdowa od 12 lat, przyjechała do Malborka z córką Moniką K. i dwiema wnuczkami, Zuzią i Emilką. Wszyscy cieszyli się ze spotkania i poznania kolejnych członków rodziny. Ja także z uzupełnienia swojej bazy danych o rodzinie.
Po kilku godzinach rozmów wraz z ciocią Wandą K. wyruszyliśmy do Sztumu, do domu jej córki Andrzeliny S., gdzie mieliśmy umówiony kolejny nocleg. Zanim ruszyliśmy do „Luliszek”, trwały nocne rodaków – krewniaków rozmowy o losach rozrzuconej po świecie rodziny Rynkiewiczów. Spora jej część trafiła na Wybrzeże, i tu albo w Lubuskiem można by zrobić zjazd rodzinny Rynkiewiczów rodem z Krasnopola na Suwalszczyźnie. Taki wyjazd i spotkania integrujące rodzinę to przygotowania do podjęcia inicjatywy o ewentualnym zjeździe familijnym.
Następny dzień, wtorek 2 maja był dla naszych gospodarzy dniem roboczym. Wyjechaliśmy więc po śniadaniu w krótką, ledwie kilkunastokilometrową podróż do Nowej Wsi, gdzie z radością i kawą czekała nas ciocia Wanda K., matka Andrzeliny. Trasę wyrysowaną mieliśmy na kartce, ale na wszelki wypadek włączyłem GPS. Nie bez trudu wyszukałem Nową Wieś pod Sztumem, gdyż wsi o tej nazwie moje urządzenie pokazało aż 38. W domku pod lasem ciocia przywitała nas spodziewaną kawą i ciastem. Po obejrzeniu dosyć sporej posesji wróciliśmy do domu.

Spotkaliśmy tam wnuków cioci, Erika i Adama R., synów Stelli, drugiej z córek Wandy. Stelli w domu nie było, gdyż przebywała w szpitalu, lecząc kontuzje po niefortunnym upadku na podwórzu siostry. Wizyta u cioci Wandy trwała dosyć krótko, gdyż w sprawach rodzinnych byliśmy dogadani podczas zeszłorocznego spotkania u Andrzeliny.
Tego dnia mieliśmy odebrać z Czerska i zawieźć do Wschowy naszych amerykańskich przyjaciół; Marthę i TJ Stearów. Dobrze im było u krewniaków więc godzinę odbioru przesunęli na 17.00. Dało to nam szansę na zwiedzenie zamku krzyżackiego w pobliskim Malborku. Nie przeszliśmy całej trasy z przewodnikiem, bo trwało to zbyt długo, aż 3,5 godziny, ale widzieliśmy wystarczająco wiele, żeby mieć wyobrażenie o potędze zakonu krzyżackiego i obiektu w Malborku. Naszą grupę polskojęzyczną obsługiwał jeden z 300 przewodników, pracujących na zamku. Skupiał się on na ciekawostkach i faktach, które burzyły powszechny, utrwalony w Polakach (głównie przez dzieło Henryka Sienkiewicza i jego ekranizację) pogląd na zakon krzyżacki. W pewnym momencie pokazał np. wymalowane na ścianie herby rodowe krzyżaków, których większość nazwisk brzmiała bardzo po polsku. Uśmiechami kwitowali turyści te rewelacje.
Zgodnie z umową, na 17.00 byliśmy już w Czersku, skąd odebraliśmy amerykańskich gości. W dosyć przyzwoitym czasie, trochę po ogłoszeniu ciszy nocnej, byliśmy we Wschowie. W ten sposób zamknęliśmy program naszej podróży z genealogią w tle.

Kazimierz Rynkiewicz – pierworodny syn Szymona i Agnieszki Kiemskiej

09 Niedziela Kwi 2017

Posted by dziklin in Rynkiewicz, Wszystkie wpisy

≈ Dodaj komentarz

Tagi

akuszerka, Kazimierz Rynkiewicz, Żłobin

Kazimierz Rynkiewicz był najstarszym synem Szymona i Agnieszki Kiemskiej. Urodził się prawdopodobnie w Wiłkokuku w parafii berżnickiej, czego nie można potwierdzić, gdyż nie udało się odnaleźć żadnych dokumentów świadczących o jego miejscu urodzenia. Później wraz z rodzicami i bratem Józefem przenieśli się do Żłobina. Około 1795 roku Kazimierz poślubił Helenę z Miszkielów. Na podstawie zachowanych zapisów metrykalnych można przypuszczać, że żona Helena pochodziła z Jeziorek. Tam mieszkali i tam rodziły się ich dzieci: Kazimierz, Ignacy, Józef, Karol i Ewa. Przy życiu pozostał jedynie najstarszy Kazimierz, natomiast Jakub zmarł kiedy miał 8 lat, Józef 2 lata a o Karolu i Ewie nie ma żadnych informacji, prawdopodobnie zmarli bardzo wcześnie.

Z Jeziorek rodzina przeniosła się do Żłobina. Trudno określić rok, w którym to nastąpiło, jednak pewne jest, że ich jedyny potomek, najstarszy Kazimierz był mieszkańcem Żłobina kiedy zawierał związek małżeński w 1820 roku. Matka Kazimierza, Helena z Miszkielów zmarła w 1829 roku w Żłobinie. W akcie zgonu Heleny odnotowano, że pozostawiła męża Kazimierza Rynkiewicza, wyrobnika i syna Kazimierza. Niestety nie zachowała się metryka zgonu seniora Kazimierza. Junior Kazimierz Rynkiewicz mając 27 lat ożenił się z Cecylią Możejko z Krasnopola, wnuczką Kaspra (pisownia oryginalna) Możejki osiedlonego w 1771 roku w Krasnopolu na ulicy Wygierskiej. Małżonkowie doczekali ośmiorga dzieci. Tylko dwóch synów, Bartłomiej i Adam dożyło wieku dorosłego i założyło własne rodziny. Pozostałe rodzeństwo zmarło w wieku dziecięcym. Kazimierz Rynkiewicz ojciec, jak też syn Kazimierz byli wyrobnikami w Żłobinie czyli nie mieli gospodarstwa. Być może senior Kazimierz powrócił do Żłobina na gospodarstwo rodzinne, kiedy jeszcze żył jego ojciec Szymon. W metryce zgonu zapisano, że Szymon Rynkiewicz zmarł będąc gospodarzem w domu pod Numerem 7. W aktach zgonu dzieci Kazimierza i Cecylii, Piotra Ignacego i Tomasza odnotowano iż zejście ich nastąpiło w Żłobinie w domu Nr 7 czyli w tym samym, gdzie mieszkał Szymon. Był to rok 1824, cztery lata po śmierci Szymona. Następnie od 1825 roku w metrykach były już zmieniające się numeracje domów. Można sądzić, że nie mieli stałego zamieszkania, a mieszkali kątem u innych gospodarzy i tam byli wyrobnikami. Los dalszych pokoleń pozostał podobny, również byli wyrobnikami. Powstaje pytanie, czy po śmierci seniora rodu Szymona Rynkiewicza, niegdyś zamożnego gospodarza w Żłobinie, coś się popsuło w relacjach rodzinnych między jego potomkami? W sumie w Żłobinie na gospodarstwie pozostali jedynie synowie Szymona, Józef i Franciszek. Ich brat Benedykt z żoną Agatą z Rydzewskich początkowo był gospodarzem w Żłobinie, pełnił nieznaną już dziś funkcję nadsołtysa. Niestety w późniejszym okresie ani on, ani jego syn Hilary Paweł nie byli gospodarzami, byli wyrobnikami w Żłobinie i w Krasnopolu. Syn Hilarego Pawła, wnuk Benedykta i Agaty z uwłaszczenia otrzymał niewielki kawałek gruntu, być może był to kawałek przydomowego ogródka. Tak samo było z Kazimierzem i jego potomkami. Byli wyrobnikami, najpierw w Żłobinie, później w Krasnopolu. Kazimierz Rynkiewicz, syn Kazimierza zmarł w Żłobinie w 1851 roku. Miał wówczas około 54 lat, był szynkarzem, jego żona pozostała wdową przez 17 lat, zmarła w Krasnopolu jako wyrobnica mając około 75 lat. Bartłomiej i Adam Rynkiewiczowie byli trzecią generacją od Szymona Rynkiewicza. Ich dzieci czyli czwarta generacja, rodzili się w Krasnopolu, jednak byli już ostatnią w krasnopolskiej parafii. Bartłomiej Rynkiewicz będąc kawalerem ożenił się z Magdaleną Lisiewicz, córką krasnopolskiego szewca urodzonego w Przemyślu. Będąc małżeństwem, przez około 12 lat mieszkali w Żłobinie, później przenieśli się do Krasnopola. Byli również wyrobnikami. Ostatnią zapisaną informacją z krasnopolskiej parafii jest metryka urodzenia i chrztu ich najmłodszego syna Walerego, z grudnia 1861 roku. Dalszy los jest nieznany. Na pewno opuścili Krasnopol i parafię, jednak jak na razie nie natrafiłam na ich kolejne miejsce zamieszkania. Zapisy w metrykach odnotowały, iż rodzina ta nie utrzymywała bliższego kontaktu z potomkami Józefa i Franciszka Rynkiewiczów ze Żłobina, jedynie raz ojcem chrzestnym syna Bolesława był Jan Rynkiewicz z linii rodowej Benedykta i Agaty Rydzewskiej.

Akt ślubu Adama Rynkiewicza syna Kazimierza i Cecylii Możejko. 

W najbliższym kontakcie pozostawał ze swoim bratem Adamem, który ożeniony z Teofilą Rupińską z Krasnopola początkowo mieszkał w Krasnopolu, był zagrodnikiem, wyrobnikiem a następnie dostał od losu nową szansę. Został szynkarzem w Kopcu, gdzie funkcjonował w latach około 1863 – 1866, poczym ponownie powrócił do Krasnopola, był już gospodarzem. Z ich małżeństwa urodziło się pięcioro dzieci; cztery córki- Dominika, Michalina, Karolina i Weronika oraz syn Adam. Przy życiu pozostały dwie córki: Dominika i Michalina. Teofila Rynkiewicz była miejscową akuszerką, odbierała porody wiejskich kobiet.

Kościół parafii Przemienienia Pańskiego w Krasnopolu, w którym chrzty, śluby i pogrzeby miało większość Rynkiewiczów z Sejneńszczyzny. 

Zachowała się metryka, w której to odnotowano. Przy tej okazji warto wspomnieć o roli akuszerki zwanej też połogową. Mimo że czasy były trudne, bez opieki medycznej, na wsiach były kobiety, które w swojej społeczności przyuczone przez doświadczone babki, świadczyły swą pomoc przy porodzie. Kiedy dziecko się urodziło, ojciec wraz ze świadkami zgłaszali dziecko do chrztu. W tym przypadku w metrykach nie wymieniano akuszerki, natomiast kiedy rodziło się dziecko kobiety niezamężnej lub ojciec nie był obecny, z różnych powodów, wówczas dziecko wraz ze świadkami zgłaszała akuszerka- połogowa i wtedy z imienia i nazwiska została zapisana w metryce. Dzięki temu w zapisach metrykalnych zachowała się informacja o akuszerkach.
Dalszy los Adama i Teofili jest nieznany, metryki ksiąg krasnopolskich milczą, a inne nie odkryły jeszcze swoich kart. Być może gdzieś daleko żyją ich potomkowie, o których na razie nic nie wiadomo.

Opracowała Lucyna Panasewicz z Rydzewskich z Krasnopola na podstawie metryk AP Suwałki

Szymon Rynkiewicz ze Żłobina – Senior Rodu

04 Sobota Mar 2017

Posted by dziklin in Rynkiewicz

≈ Dodaj komentarz

Tagi

protoplasta, Szymon, Żłobin

 

 

Szymon Rynkiewicz jest protoplastą wielkiego rodu Rynkiewiczów w parafii krasnopolskiej. Nie wiadomo, gdzie się wszystko zaczęło, gdzie się ów senior urodził, skąd pochodziła jego żona Agnieszka Kiemska? Ciekawości tej jak na razie nie udało się zaspokoić i prawdopodobnie temat będzie ciągle powracał. Może w przyszłości los odkryje pożółkłe karty historii Wielkiego Księstwa Litewskiego i pozwoli na uzupełnienie tego co nurtuje od dawna. Dzięki temu, że zachowały się metryki od 1808 roku z parafii Krasnopol, Sejny, Berżniki udało się odtworzyć historię tego rodu dość dokładnie.

img_0888

Na zdjęciu; Andrzej Szczudło przy tablicy miejscowości (2016 r.)

Szymon Rynkiewicz początkowo mieszkał w Wiłkokuku w parafii Berżniki. Był tam gospodarzem i w Wiłkokuku urodziło się trzech lub dwóch synów: Kazimierz, Józef i być może Antoni. Później około 1774 roku przeniósł się z rodziną do Żłobina, wsi założonej w 1774 roku, należącej do Klucza Pomorskiego z dworem Pomorze i miastem Krasnopol. W 1780 roku Żłobin zamieszkiwało 9 gospodarzy. Zachowany z tego roku spis przedstawia usiew zbóż poszczególnych gospodarzy. Szymon Rynkiewicz nie wyróżnia się szczególną wielkością zasiewanego zboża na tle miejscowej społeczności.

usiew-zboz_zlobin-1780-r

W Żłobinie urodzili się kolejni synowie Szymona: Jakub – ok. 1776 roku, Benedykt w 1780, Wincenty 31.01.1784 r, Szymon – około 1790 roku i Franciszek około 1795 roku. Z ośmiorga dzieci Szymona i Agnieszki, tylko o Antonim nie ma żadnych informacji, być może umarł przed 1792 rokiem, ponieważ w spisie tego roku nie wymienia się go jako współmieszkańca. Bardzo skromna informacja dotyczy również kolejnego syna Szymona, o którego istnieniu świadczą dwie metryki. Jedną z nich jest spisany akt małżeństwa mieszkanki Żłobina Katarzyny Kalinowskiej, w którym wymienia się Szymona Rynkiewicza jako świadka mającego 25 lat. Kolejna metryka jest ostatnią z jego życia; to akt zgonu. Żył 82 lata, zmarł w Żłobinie w 1872 roku. Prawdopodobnie nie był żonaty, może z powodu powstańczych i wojennych zawieruch lub służby w carskim wojsku. Jego zgon zgłosił Stefan Rynkiewicz, wnuk  Franciszka Rynkiewicza – rodzonego brata Szymona. Pozostali synowie pozakładali rodziny. Senior Rodu Rynkiewiczów ze Żłobina, Szymon dożył sędziwego wieku. Zmarł w Żłobinie 23 grudnia 1820 roku w domu pod numerem 7. W akcie zgonu zapisano, że miał 90 lat, co chyba określono niezbyt trafnie. Analizując dostępne metryki można rzec, że w chwili zejścia miał około 80 lat. Jego żona Agnieszka z Kiemskich prawdopodobnie zmarła około 1819 roku. Metryka jej zgonu niestety nie zachowała się, może nawet nie została spisana.

zgon-szymon-rynkiewicz-1820-r-senior-rodu

Rodzina Szymona i Agnieszki była liczna, bogata w męskich potomków, w związku z czym ród rozrósł się a nazwisko przetrwało w różnych częściach świata do czasów obecnych. Najstarszy syn Kazimierz Rynkiewicz poślubił  Helenę z Miszkielów. Początkowo mieszkali w Jeziorkach, później w Żłobinie. Potomkiem Kazimierza i Heleny był syn Kazimierz z żoną  Cecylią Możejko. Małżonkowie mieszkali w Żłobinie. Pozostawili po sobie dwóch synów; Bartłomieja ożenionego z Magdalena Lisiewicz i Adama z żoną Teofilą Rupińską. Być może obaj z rodzinami wyemigrowali. Drugi syn imieniem Józef pozostał na gospodarstwie w Żłobinie. Najpierw był żonaty z Teresą z Pachutków, a po jej śmierci z Maryanną Frąckiewicz. Linia rodowa bardzo duża, związana ze Żłobinem ale też z emigracją do USA. Kolejny syn – Jakub mieszkał z żoną Agatą Myszczyńską w Orzechowie i tam zmarł. Jego syn Wincenty z żoną Teresą z Grochowskich początkowo mieszkał w Orzechowie, później przeniósł się do wsi Nowosady w Parafii Święto Jeziory (obecnie Litwa). Tam pozostały jego dzieci i następne pokolenia. Trzy córki Jakuba wyszły za mąż, pozostały w parafii krasnopolskiej. Następny syn Szymona i Agnieszki, Benedykt poślubił Agatę Rydzewską z Krasnopola, z którą mieszkał w Żłobinie. Z licznego potomstwa wieku dorosłego dożyło trzech synów i jedna córka.  Syn Jan Benedykt  ożeniony z Magdaleną Grochowską mieszkał w Żłobinie, zmarł w wieku 25 lat. Wdowa Magdalena wyszła ponownie za mąż za Wincentego Sobolewskiego. Z małżeństwa Jana Benedykta i Magdaleny pozostał jedynie syn Michał. Wychowywał się z ojczymem i być może przyrodnim rodzeństwem we wsi Nowosady w Parafii Święto Jeziory (obecnie Litwa). Będąc dorosłym mężczyzną zawarł małżeństwo z Franciszką Naumowicz z Jeziorek. Przez 17 lat mieszkali w Nowosadach, później przenieśli się do Iwanówki w Parafii Sejny. W Iwanówce zmarł Michał i syn  Franciszek. Z małżeństwa Michała i Franciszki pozostał jedyny syn Stanisław, który ożenił się z Franciszką Gałdzewicz z Radziuszek. Przez kilka lat mieszkali w Iwanówce, następnie przenieśli się do Stabieńszczyzny parafii sejneńskiej. W Stabieńszczyźnie zmarła żona Michała – Franciszka z Naumowiczów. O rodzinie niewiele wiadomo. Dwóch synów  prawdopodobnie wyemigrowało, a dwie córki pozostały w Polsce. Kolejny potomek Benedykta i Agaty to syn Jan Piotr, który ożenił się z Rachelą Krzywicką z Krasnopola i za sprawą ożenku tam zamieszkał. Z Jana Piotra i Racheli Krzywickiej powstał wielki ród „Rynkiewiczów Krasnopolskich”. Potomkowie Jana Piotra i Racheli w większości pozostali w Polsce, tylko nieliczni wyemigrowali do USA. Linia rodowa jest bardzo liczna, nie da się opisać w kilku zdaniach. Ostatni z synów Benedykta i Agaty, Hilary Paweł mieszkał w Żłobinie. Pierwsze małżeństwo zawarł z wdową Antoniną Namiotkiewicz z Kalinowskich, po jej śmierci z Wiktorią Sakowicz. Z obu małżeństw pozostał syn Jan, o którego losie nic nie wiadomo. Jedyna córka Benedykta i Agaty, Anna Rachela wyszła za mąż za Wincentego Milewskiego z Frącek. Tam mieszkali, tam rodziły się ich dzieci i tam zakończyli ziemską wędrówkę. Małżonkowie pozostawili po sobie synów i córki.

Agata Rynkiewicz z Rydzewskich zmarła w Żłobinie, Benedykt ożenił się z wdową Rozalią Bałuta z Milewskich, z którą przeżył 8 lat, zmarła w Żłobinie. Benedykt Rynkiewicz i 18. letni syn Stanisław zmarli w Krasnopolu w tym samym miesiącu i w tym samym roku, 1848.

Kolejnym męskim potomkiem Szymona i Agnieszki był Wincenty. Ożenił się z Katarzyną Szeszko urodzoną w Magdalenowie parafii wigierskiej a zamieszkałą w Jeglówku parafii krasnopolskiej. Małżonkowie mieszkali w Jeglówku. Spośród sześciorga dzieci pozostało w życiu dorosłym dwoje: syn Piotr Łukasz i córka Anna. Piotr Łukasz z żoną Urszulą Borkowską przedłużyli linię rodową w Jeglówku. Następnie ich synowie: Antoni i żona Benedykta Lipiec, Mikołaj i Julia Karłowicz mieli liczne potomstwo, córka Anna wyszła za mąż za Feliksa Karłowicza do Gremzdela. O losie ich dzieci jest mało informacji, wiadomo tylko tyle, że po Antonim i Benedykcie pozostał w Jeglówku syn Antoni z Honoratą z Bałutów a córka Teofila wyszła za mąż za Dominika Zaniewskiego z Jeziorek. Córka Teofili i Dominika, Bronisława dożyła starości, zmarła w Sejnach, syn Władysław zmarł również w sędziwym wieku w Jeglówku. Oboje zmarli w tym samym roku. Z małżeństwa Mikołaja i Julii z Karłowiczów najstarsza córka Wiktoria jako młoda dziewczyna wyemigrowała do USA. Tam wyszła za mąż za Antoniego Sosnowskiego emigranta z Krasnopola. Do dziś żyją w USA ich kolejne pokolenia. O pozostałych dzieciach jak na razie nie ma informacji i będą one przedmiotem dalszych poszukiwań. Najmłodszym synem Szymona i Agnieszki był Franciszek. Tak jak jego starszy brat, Józef pozostał na gospodarstwie w Żłobinie. Wraz żoną Agnieszką Popławską z Jeziorek doczekali licznego potomstwa. Przy życiu pozostał syn Jerzy i trzy córki: Franciszka, Benigna i Aniela. Na gospodarstwie w Żłobinie pozostał Jerzy z żoną  Rozalią z Fadrowskich z Krasnopola a jego następcą został Stefan Rynkiewicz i żona Magdalena z Sosnowskich.  Cztery córki Jerzego i Rozalii założyły rodziny. Franciszek Rynkiewicz żył 81 lat, jego żona 69. Oboje zmarli w Żłobinie.

lucyna1

Aby chociaż częściowo w miarę pozyskanej wiedzy przybliżyć historię Rynkiewiczów ze Żłobina postanowiliśmy wraz z Andrzejem Szczudło –  krewniakiem po Rynkiewiczach i Rydzewskich opisać kolejno linie rodowe synów Szymona i Agnieszki. Wielu rzeczy jeszcze nie wiemy, będziemy dążyli do poszerzenia wiedzy. Ja osobiście nie poznałam nikogo z Rynkiewiczów wiedząc tylko z opowiadań dziadka i rodziców, że byli naszą rodziną, oczywiście po Maryannie Rynkiewicz, mojej prababci. Moim marzeniem od dzieciństwa było opracowanie genealogii rodu Rydzewskich. To  wszystko stało się za sprawą mojego dziadka Feliksa Rydzewskiego, który lubił opowiadać a ja go lubiłam słuchać. Marzenie o poznaniu genealogii rodu dojrzewało wraz ze mną i teraz staje się faktem. Dzięki rozwijającej się informatyce, metryki archiwalne stały się dostępne. Kiedy myślałam o podróży do Archiwum Państwowego w Suwałkach, przez przypadek natrafiłam na zasoby AP online. Szybko odnalazłam tam Parafię Krasnopol, nie mogłam wprost uwierzyć, że marzenie się spełni. Poświęciłam już kilka lat, niezliczone godziny mrówczej pracy do później nocy, wyprawy do AP w Suwałkach, szukanie grobów na cmentarzach w Krasnopolu. Kiedy „na skróty” odnalazłam metrykę zgonu seniora rodu Andrzeja Rydzewskiego, ze wzruszenia płakałam, prawie całą noc nie spałam, byłam pod ogromnym wrażeniem, że widzę dokument pisany blisko dwa wieki temu. Byłam też zadowolona i wtedy pomyślałam jaka wielka szkoda, że nie ma rodziców i dziadków, którym mogłabym to wszystko opowiedzieć. Głęboko wierzę, że czuwają gdzieś tam nade mną, a myśli moje kierują na właściwe drogi poszukiwawcze.

 

Opracowała Lucyna Panasewicz z Rydzewskich z Krasnopola

 

 

Wiktorya Rynkiewicz, polska emigrantka z Jeglówka

20 Poniedziałek Lu 2017

Posted by dziklin in Rynkiewicz, Wszystkie wpisy

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Antoni Sosnowski, emigranci, USA, Wiktoria

wiktoria

W opisanej wcześniej genealogii Sosnowskich z Krasnopola wymienia się żonę Antoniego Sosnowskiego – Wiktoryę z Rynkiewiczów (patrz: foto obok) poślubioną w 1911 roku w USA. Kim była Wiktorya?

Jej korzenie rodowe sięgają protoplasty rodu Szymona Rynkiewicza (1740- 1820) i Agnieszki Kiemskiej ze Żłobina parafii Krasnopol. Pochodziła z linii rodowej syna Szymona – Wincentego Rynkiewicza i Katarzyny Szeszko. Wincenty był szóstym dzieckiem i szóstym synem. Urodził się 31 stycznia 1784 roku w Żłobinie, ochrzcił go ks. Teofil Wróblewski – pierwszy proboszcz parafii Krasnopol.

Mając 28 lat Wincenty Rynkiewicz wziął za żonę Katarzynę Szeszko, pannę mającą lat 18, urodzoną w parafii wigierskiej (wcześniej Magdalenowo) a zamieszkałą z rodzicami we wsi Jeglinówek parafii krasnopolskiej. Ślub odbył się 22 listopada 1812 roku w Krasnopolu. Małżonkowie po ślubie zamieszkali w Jeglinówku i tam urodziło się sześcioro dzieci: Piotr Łukasz, Sylwester, Wiktorya Rozalia, Anna, Ewa i Magdalena Katarzyna. Tylko dwoje z nich, Piotr Łukasz i Anna, założyli własne rodziny. Sylwester zmarł mając 4 lata, Ewa 2 lata, Wiktorya Rozalia mając 40 lat i Magdalena Katarzyna – 33 lata. Dwie ostatnie pozostały niezamężne i zmarły w tym samym roku. W trzy lata po urodzeniu najmłodszego dziecka, zmarła Katarzyna Rynkiewicz z Szeszków. Osierociła czworo małoletnich dzieci. Miała wówczas 34 lata.

Owdowiały Wincenty podobno wkrótce zawarł kolejne małżeństwo, z nieznaną z nazwiska Małgorzatą. Nie ma w krasnopolskich metrykach ich aktu ślubu a także w akcie zgonu Małgorzaty nie odnotowano nazwiska rodowego. Nie ma również narodzin dzieci z tegoż małżeństwa. Prawdopodobnie Wincenty i Małgorzata wychowywali dzieci z pierwszego małżeństwa. Wincenty Rynkiewicz żył 67 lat, był gospodarzem, jego żona Małgorzata, jak podano w metryce zgonu, miała lat 80, zmarła jako wdowa wyrobnica. Oboje zmarli w 1851 roku. Jeszcze za życia Wincentego i Małgorzaty Rynkiewiczów, ich dzieci Anna i Piotr Łukasz założyli rodziny. Osiemnastoletnią Annę poślubił Józef Ślimkowski z Jeglówka. Piotr mając 29 lat zawarł związek małżeński z 21. letnią Urszulą Wiktoryą Borkowską urodzoną w Czarnej Buchcie, wsi położonej w pobliżu Jeglówka, a zamieszkałą w Żubronajciu. Zaślubiny odbyły się w Krasnopolu. Małżonkowie przez cały czas mieszkali w Jeglówku. Doczekali tam licznego potomstwa tj. dziewięciorga dzieci: czterech córek i pięciu synów. Rodzina liczna, ale niewiele wiemy o losach wszystkich dzieci. W księgach metrykalnych powstała luka wskutek sytuacji po powstaniu styczniowym i represji carskich. Zachowane metryki poświadczają jedynie, że troje dzieci małżonków Piotra Rynkiewicza i Urszuli Borkowskiej pozostało w parafii Krasnopol. Syn Antoni ożenił się z Benedyktą Lipiec z Jeglówka i tam pozostali na gospodarstwie aż do swojej śmierci, drugi syn Mikołaj ożenił się Julią Karłowicz z pobliskiego Gremzdela i również pozostał w Jeglówku a córka Anna wyszła za mąż za Feliksa Karłowicza, brata rodzonego Julii Karłowicz, do Gremzdela. W Jeglówku pozostali, Antoni Rynkiewicz z małżonką Benedyktą z Lipców i Mikołaj z Julią Karłowicz, obaj byli gospodarzami, mieli liczne rodziny. Z małżeństwa Antoniego i Benedykty Lipiec urodziło się dziesięcioro dzieci; sześć córek i czterech synów, z których trzech zmarło bardzo wcześnie. Natomiast z sześciu córek tylko najstarsza Teofila wyszła za mąż, za Dominika Zaniewskiego z Jeziorek Małych. Syn Antoni ożenił się z Honoratą Bałutą ze wsi Boksze Nowe w parafii kaletnickiej i pozostał w Jeglówku aż do śmierci w 1971 roku. Córki Antoniego i Benedykty Lipiec, Stefania i Apolonia zmarły a o Kazimierze, Adeli i Józefie nic nie wiadomo. Mogły wyemigrować do Ameryki ale jak na razie nie udało się tego przypuszczenia potwierdzić.
Mikołaj Rynkiewicz i Julia Karłowicz mieszkali w Jeglówku, urodziło się im sześcioro dzieci.

rynk_wiktoria_1887

Najstarszym dzieckiem tej pary była Wiktorya, tytułowa bohaterka tego tekstu, która jako młoda dziewczyna ruszyła w wir wielkiej emigracji do USA. Z rodzeństwa Wiktorii wieku dorosłego dożyło dwoje z rodzeństwa, siostra Maryanna Pawlina i brat Ludwik, któremu przy chrzcie zmieniono nazwisko na Renkiewicz. Jak na razie nie odkryły się karty ich historii, mamy nadzieję że z czasem tak się stanie.

sosnowski_antoni_ur1881

Wiktorię Rynkiewicz, polską emigrantkę z Jeglówka poślubił w 1911 roku również polski emigrant Antoni Sosnowski z Krasnopola (jego metryka urodzenia powyżej). Małżonkowie doczekali czworga dzieci. Oboje zmarli w USA. Do dnia dzisiejszego żyją w USA ich potomkowie, między innymi wcześniej wspomniana przez Andrzeja Szczudło Karalee Jackman. Jej matka Joan Dorothy Flinders odwiedziła kraj swoich przodków, rodzinę swego dziadka Antoniego Sosnowskiego w Krasnopolu. Podróż i spotkanie opisała w książce pt. „The Life Story of Joan Dorothy Flinders” wydanej w 2013 roku. Niestety nie wspomniała o swojej babce Wiktorii z Rynkiewiczów. Być może w czasie pisania nie miała wiedzy genealogicznej o Rynkiewiczach z Jeglówka.
W opisanej historii Rynkiewiczów z Jeglówka przemiennie używa się nazwy Jeglinówek i Jeglówek. Prawdopodobnie dotyczy to jednej i tej samej wsi, wcześniej zwanej Jeglinówkiem a później Jeglówkiem.

targeo_krasnopol

Linia rodowa Wiktorii Rynkiewicz

Szymon Rynkiewicz (1740-1820) + Agnieszka Kiemska ->> Wincenty Rynkiewicz (1784-1851) + Katarzyna Szeszko (1794-1828) ->> Piotr Łukasz Rynkiewicz (1813-1890) + Urszula Wiktorya Borkowska (1821-1890) ->> Mikołaj Rynkiewicz (1859- 1920) + Julia Karłowicz (1859-1945) ->> Wiktorya Rynkiewicz (1887- 1973) + Antoni Sosnowski ( 1881- 1959) ->> Julia Helen Sosnowski (1917-1992) + James Henry Robertson (1916-1986) ->> Joan Dorothy Robertson + Nell J. Flinders.

Na podstawie dostępnych metryk  opracowała:

Lucyna Panasewicz z Rydzewskich z Krasnopola

Sosnowscy z Krasnopola

14 Wtorek Lu 2017

Posted by dziklin in Rynkiewicz, Wszystkie wpisy

≈ Dodaj komentarz

Tagi

emigracja, Sosnowski, Wiktorya Rynkiewicz

Historia rodu Sosnowskich w Krasnopolu zaczyna się na początku XIX wieku, kiedy to za sprawą ożenku osiedlili się tu Wojciech (1771- 1833) i Michał Sosnowscy (ok. 1772 – ?). Prawdopodobnie przybyli po 1792 roku, ponieważ w spisie mieszkańców miasta Krasnopol z tego roku nazwisko takie się nie pojawiło. Żoną Michała była Katarzyna Poźniak a Wojciecha Łucja Preczkajło, córka Pawła. Obie wybranki Sosnowskich pochodziły z rodzin, które osiedliły się na tych ziemiach tuż po założeniu Krasnopola. Wojciech Sosnowski urodził się w parafii Suwałki, ale niestety, w księgach metrykalnych nie zachowała się jego metryka urodzenia, którą dostarczył przed drugim ślubem. Informuje o tym jedynie skromny zapis w metryce ślubu. Wojciech Sosnowski z rodziną mieszkał w Krasnopolu przy ulicy Żłobiańskiej, a następnie przy Grodzieńskiej, natomiast Michał przy ul. Wysokiej. W 1812 roku pojawił się w Krasnopolu Antoni Sosnowski, który przybył tu również za sprawą ożenku, a urodzony był we wsi Brody parafii suwalskiej. Antoni mieszkał przy ul. Kalwaryjskiej, krótko bardzo, bo już w rok po ślubie zmarł. Być może Wojciech i Michał też pochodzili z tej samej wsi, jednak nie ma co do tego pewności. Oprócz Krasnopola rodzina o tym nazwisku zasiedlała również wieś Gremzdy Polskie w parafii krasnopolskiej. Potomkowie Sosnowskich z Krasnopola i z Gremzdów Polskich przetrwali do czasów współczesnych.

rynk_wiktoria1887

Akt urodzenia Wiktoryi Rynkiewicz

Z małżeństwa Wojciecha i Łucji urodziło się sześcioro dzieci, z których pięcioro zmarło dość wcześnie. Pozostała jedynie córka Dorota Franciszka. Kiedy miała 3 lata zmarła jej matka Łucja Sosnowska z Preczkajłów licząca około 40 lat. Wojciech ożenił się po raz drugi, z panną z Krasnopola, Zofią Kibisz. Z drugiego małżeństwa urodziło się troje dzieci: Maciej, Magdalena i Kazimierz Józef. Małżeństwo Wojciecha i Zofii trwało 12 lat i zakończyło się śmiercią Wojciecha, który miał wtedy około 62 lata. Pozostały po nim dzieci: Dorota – 15 lat, Maciej – 11, Magdalena – 9 i Kazimierz Józef – 6 lat. Nieznane są losy tej rodziny po śmierci ojca. Wiadomo tylko że Dorota, córka z pierwszego małżeństwa, była służącą w Krasnopolu. Kiedy miała 25 lat poślubił ją Jan Węgrzynowicz, młodzieniec z Krasnopola. Przez kolejne 12 lat Zofia Sosnowska z Kibiszów pozostała wdową, zmarła mając około 55 lat. W metryce zgonu odnotowano, iż utrzymywała się z pomocy dzieci, których pozostawiła troje. Jak widać nie uwzględniono czwartego dziecka, Doroty z pierwszego małżeństwa. Być może macocha i przyrodnie rodzeństwo traktowali ją „inaczej”. W chwili zejścia Zofii, dzieci Maciej i Magdalena mieli już założone własne rodziny, Kazimierz Józef ożenił się w dwa lata po śmierci matki.
Maciej Sosnowski żonaty z Franciszką Santor mieszkał w Krasnopolu. W małżeństwie przeżył 11 lat. Mając 31 lat zmarł. Pozostawił po sobie potomstwo. Jego owdowiała żona Franciszka z Santorów wyszła za mąż za Mateusza Nowela z Wysokiego Mostu.
Magdalena Sosnowska poślubiona przez Józefa Bogdanowicza z Frącek przeniosła się na gospodarstwo męża. W Krasnopolu pozostał Kazimierz Józef Sosnowski w dalszych metrykach zapisany jednym imieniem Józef. Nie ma wątpliwości, że dotyczy to jednej i tej samej osoby.

Józef Sosnowski w 1846 roku poślubił Magdalenę Annę Możejko, pannę z Krasnopola o rodowodzie najstarszych mieszkańców Krasnopola. Jako ciekawostkę należy dodać że w załączniku do aktu założenia Krasnopola odnotowano osiedlenie się pradziadka Magdaleny;
„Adnotacyja słobody objętej mieszczan krasnopolskich.
Primo z roku 1770 od dnia 24 Junii na placu rynkowym Antoni Suborniski, na placach ul. Rudomińskiej Daniel Czurkowski, Jerzy Sakowicz, Piotr Popowicz, Jan Rogowski, Bartłomiej Makarewicz i Stefan Preczkayło. Na placach ul. Sejneńskiej- Michał Grzędziński, Maciej Poźniak.
Secundo z roku 1771 od dnia 24 Junii na placach rynkowych Jan Chrapowicki, Maciej Krotoszyński, Maciej Januszkiewicz. Na placach ulicy Sejneńskiej Jerzy Kierszewicz, Stefan Rupiński, Józef Dyciewski, Wojciech Dyciewski, Marcin Poźniak. Na placach ulicy Wigierskiej Kasper Możeykanis….”
Prawdą jest, że w powyższym dokumencie rachmistrz Antonio Wołkowycki zniekształcił nazwisko pradziadka Magdaleny. Niezaprzeczalnie prawidłowo brzmiało ono „Możejko”, ponieważ w takiej wyłącznie wersji jest ono zapisane we wszystkich metrykach z późniejszych okresów.
Józef i Magdalena Sosnowscy mieszkali w Krasnopolu, byli gospodarzami. Z ich małżeństwa urodziło się dziesięcioro dzieci, które niestety umierały już w wieku dziecięcym. Przy życiu pozostało tylko dwoje, Adam i Teressa. To one założyły własne rodziny, Teressę poślubił Antoni Bazylewicz z Remieńkinia w parafii wigierskiej, natomiast Adam zawarł pierwszy związek małżeński z Franciszką Szymańską urodzoną w Remieńkiniu. Z pierwszego małżeństwa urodził się syn Józef, którego los nie jest znany do 1910 roku. Jego matka Franciszka zmarła po niespełna trzech latach małżeństwa. Adam Sosnowski został wdowcem i wtedy zawarł drugi związek z Dominiką Grzędzińską z Pawłówki parafii krasnopolskiej. Z tego małżeństwa urodziło się pięcioro dzieci, w tym Antoni, który jako dorosły mężczyzna wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. Tam ożenił się z emigrantką z Jeglówka, Wiktoryą Rynkiewicz, córką Mikołaja i Julii Karłowicz. Małżonkowie doczekali potomstwa, tam też pozostali do końca swego życia. Dalsze losy tej rodziny opisane w genealogii linii rodowej Wiktoryi Rynkiewicz.

sosnowski_grave

Pomnik nagrobny Antoniego i Wiktoryi Sosnowskich

Druga małżonka Adama, Dominika z Grzędzińskich zmarła po 17 latach małżeństwa. Jego ponowne małżeństwo, trzecie z kolei zawarte z Teodorą Wiktoryą Mackiewicz doczekało czworga dzieci.
Powyższa genealogia została opisana na podstawie metryk do 1910 roku. Dalsze losy potomków Adama Sosnowskiego znane są jego bliższej rodzinie.

Lucyna Panasewicz, lucynapanasewicz@wp.pl

lucyna_panasewicz

Autorka powyższego opracowania, Lucyna Panasewicz urodziła się i wychowała w Krasnopolu, mieszka w Sokółce. Pochodzi z rodziny Rydzewskich, która w ciągu prawie 250 lat wspólnej historii kilkakrotnie kojarzyła się z Rynkiewiczami. Jest żoną, matką i babcią. Od połowy 2014 roku, kiedy przeszła na emeryturę, całkowicie oddana genealogii rodzin krasnopolskich, przede wszystkim Rydzewskich i Rynkiewiczów, ale także Daniłowiczów, Dawidowiczów oraz Izbickich.

← Older posts

Kategorie

  • Buchowski
  • Genealogia ogólnie
  • Obywatel
  • Rynkiewicz
  • Szczudło
  • Wszystkie wpisy

Datowanie

Marzec 2023
Pon W Śr Czw Pt S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  
« List    
Follow Korzenie rodowe spod Sejn – Szczudłów, Buchowskich i Rynkiewiczów on WordPress.com

Blog na WordPress.com.

Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies
  • Obserwuj Obserwujesz
    • Korzenie rodowe spod Sejn - Szczudłów, Buchowskich i Rynkiewiczów
    • Already have a WordPress.com account? Log in now.
    • Korzenie rodowe spod Sejn - Szczudłów, Buchowskich i Rynkiewiczów
    • Dostosuj
    • Obserwuj Obserwujesz
    • Zarejestruj się
    • Zaloguj się
    • Zgłoś nieodpowiednią treść
    • Zobacz witrynę w Czytniku
    • Zarządzaj subskrypcjami
    • Zwiń ten panel
 

Ładowanie komentarzy...