W naszych czasach sytuacja niechcianych dzieci, kiedy już się urodziły, jest z grubsza uregulowana. Można oddać je do adopcji lub ostatecznie, anonimowo zostawić je w tzw. oknach życia. Oba sposoby gwarantują dziecku bezpieczeństwo i przyszłość.
Zastanawiając się nad tym jak to było w czasach minionych, prawie 200 lat temu, kiedy nasze społeczeństwo nie było tak dobrze zorganizowane i świadome, trafiłem na akt metrykalny, który trochę to wyjaśnia.
Działo się to w mojej rodzimej parafii Sejny, gdzie rodziłem się ja, moi rodzice i dwa komplety dziadków. W październiku roku 1834 przed wikariuszem katedralnym parafii sejneńskiej księdzem Leonowiczem stawił się Michał Dziemiszko gospodarz z miasta Sejn w obecności Wincentego Łabanowskiego lat 50 mającego gospodarza i Wincentego Jurewicza lat 44 mającego sekretarza policji miasta Sejn, obydwóch z miasta Sejn, i okazał dzieci płci żeńskiej znalezione dnia 16 października o godzinie 12 w nocy na ul. Węgierskiej w szmatach owinięte. Dzieciom tym na chrzcie świętym dziś odbytym nadane zostało, jednemu- imię Agata, drugiemu- Anna, a rodzicami ich chrzestnymi byli, pierwszego- Piotr Staniewski i Krystyna Rynkiewiczowa, drugiego- Jakub Romanowski i Rozalia Noreykowa.
Dzieci zostały oddane do miejscowej policji, która kosztem kolekty zebranej od obywateli, oddała na mamki. Agatę oddała Ewie Regieć, żonie wyrobnika z miasta Sejn, Annę zaś Katarzynie Dziemiszko, żonie gospodarza gruntowego w mieście Sejnach zamieszkałego.

Rzeczona metryka nic więcej nie wyjaśnia. Nie wiemy co się stało z dziećmi kiedy wyrosły już z niemowlęctwa i mamek nie potrzebowały. Trudno szukać ich kolejnych metryk, gdyż nie wiadomo jakie nazwiska im przypisano. Mimo wszystko jestem dosyć podbudowany, że w tamtych trudnych czasach kiedy nie było instytucjonalnej opieki społecznej, próbowano zaradzić problemom z porzuconymi dziećmi.
Szacunek należy się policjantom, którzy zaopiekowali się dziećmi i obywatelom miasta Sejn, którzy dali pieniądze na mamki.
