• Wstęp
    • Kontakt
  • Szczudło
  • Buchowski
  • Rynkiewicz
  • Obywatel

Korzenie rodowe spod Sejn – Szczudłów, Buchowskich i Rynkiewiczów

~ Genealogia moje hobby

Korzenie rodowe spod Sejn – Szczudłów, Buchowskich i Rynkiewiczów

Monthly Archives: Marzec 2017

Rekordziści

30 Czwartek Mar 2017

Posted by dziklin in Buchowski, Wszystkie wpisy

≈ 3 Komentarze

Tagi

Jan Buchowski, rekordzista, wielodzietny, Łumbie

W genealogicznej bazie danych mam już 2406 osób (stan na 30.03.2017 r.) powiązanych ze sobą stosunkiem pokrewieństwa lub powinowactwa. Są w tym gronie osoby zmarłe i żyjące, z kraju i z zagranicy. Wszystkich łączy rodowód z Sejneńszczyzny. Dominuje w nich rodzina Buchowskich, zapoczątkowana przez Antoniego (ok. 1769- 1847), który w erze napoleońskiej przybył pod Sejny ze wsi Gudynie koło Mariampola, na terenie dzisiejszej Litwy. W swoim wykazie naliczyłem dziś 268 osób (8 pokoleń), które urodziły się z nazwiskiem „Buchowski”, „Buchowska”.

Na zdjęciu powyżej: gliniany budynek gospodarczy Buchowskich w Łumbiach.

W rodzinie tej, ale również i w całej mojej bazie danych genealogicznych najbardziej płodny okazał się Jan Buchowski, syn Stanisława Kazimierza (1831- 1899) i Ewy Sidor (1836- 1908), który doczekał się aż 15 potomków. Jan urodził się 6 maja 1859 roku i był drugim z kolei z siedmiorga dzieci Stanisława i Ewy, ale także drugim z ich czterech synów. Urodził się we wsi Gawieniańce – głównej siedzibie rodziny sejneńskich Buchowskich. Po ślubie z Rozalią Soroko, który odbył się w kościele katedralnym w Sejnach 14 stycznia 1886 roku Jan przeprowadził się do Łumbii. Była to ledwie kilka kilometrów dalej położona wieś, miejsce pochodzenia jego małżonki Rozalii Soroko. Rozalia, córka Wincentego i Rozalii Kabelowicz urodziła się 6 stycznia 1869 roku czyli w chwili zamążpójścia miała ledwie 17 lat i z pewnością nie przypuszczała jakie życiowe wyzwania ją czekają.
Na swoje pierwsze dziecko Jan i Rozalia musieli czekać aż półtora roku. Pierworodnym był Stanisław, który uszczęśliwił rodziców 24 czerwca 1887 roku. Był jednym z ośmiu synów swoich rodziców. Pierwsza z siedmiu córek Buchowskich po matce nazwana Rozalią, urodziła się jako trzecie z kolei dziecko, 10 października 1889 roku.
Piętnaścioro dzieci Jana i Rozalii rodziło się w ciągu 24 lat (1887- 1911), a więc średnio co 1,6 roku. Część z nich umierała młodo, co w ówczesnych czasach było nagminne. Nie było czymś bardzo wyjątkowym, ale z pewnością warte odnotowania to, że gdy któreś dziecko umierało, jego imię dawano kolejnemu. W ten sposób mamy na liście dwóch Józefów i dwóch Janów. Pierwszy z Józefów urodził się jako ósme dziecko Jana i Rozalii- w marcu 1900 roku. Drugi Józef, będąc piętnastym, ostatnim dzieckiem – w lutym 1911 roku. Podobnie było z Janami; pierwszy ur 9 lipca 1888 roku, drugi – 15 lutego 1904 r. Przypadek z Janami burzy jednak teorię, że to samo imię dawano ponownie następnemu dziecku, dopiero i tylko wtedy gdy zmarło pierwsze. Nasz Jan „pierwszy” żył do 1973 roku, podczas gdy jego młodszy brat, też Jan, nazwijmy go „drugim”, zmarł po 8 miesiącach życia, w listopadzie 1904 roku.

Metryka ślubu Jana Buchowskiego z Rozalią Soroko.

Dzieci Jana i Rozalii:
1/ Stanisław Antoni (1887- 1887),
2/ Jan (1888- 1973),
3/ Rozalia (1889- 1983),
4/ Anna (1891- 1899),
5/ Marianna (1893- 1982),
6/ Franciszek (1896- 1896),
7/ Agata (1897- ?),
8/ Józef (1900- 1900),
9/ Antoni (1901- 1901),
10/ Teofila (1903- 1903),
11/ Jan (1904- 1904),
12/ Wincenty (1905- 1990),
13/ Aniela (1907- 1907),
14/ Wiktoria (1909- 1909),
15/ Józef (1911- 1993).

Szymon Rynkiewicz ze Żłobina – Senior Rodu

04 Sobota Mar 2017

Posted by dziklin in Rynkiewicz

≈ Dodaj komentarz

Tagi

protoplasta, Szymon, Żłobin

 

 

Szymon Rynkiewicz jest protoplastą wielkiego rodu Rynkiewiczów w parafii krasnopolskiej. Nie wiadomo, gdzie się wszystko zaczęło, gdzie się ów senior urodził, skąd pochodziła jego żona Agnieszka Kiemska? Ciekawości tej jak na razie nie udało się zaspokoić i prawdopodobnie temat będzie ciągle powracał. Może w przyszłości los odkryje pożółkłe karty historii Wielkiego Księstwa Litewskiego i pozwoli na uzupełnienie tego co nurtuje od dawna. Dzięki temu, że zachowały się metryki od 1808 roku z parafii Krasnopol, Sejny, Berżniki udało się odtworzyć historię tego rodu dość dokładnie.

img_0888

Na zdjęciu; Andrzej Szczudło przy tablicy miejscowości (2016 r.)

Szymon Rynkiewicz początkowo mieszkał w Wiłkokuku w parafii Berżniki. Był tam gospodarzem i w Wiłkokuku urodziło się trzech lub dwóch synów: Kazimierz, Józef i być może Antoni. Później około 1774 roku przeniósł się z rodziną do Żłobina, wsi założonej w 1774 roku, należącej do Klucza Pomorskiego z dworem Pomorze i miastem Krasnopol. W 1780 roku Żłobin zamieszkiwało 9 gospodarzy. Zachowany z tego roku spis przedstawia usiew zbóż poszczególnych gospodarzy. Szymon Rynkiewicz nie wyróżnia się szczególną wielkością zasiewanego zboża na tle miejscowej społeczności.

usiew-zboz_zlobin-1780-r

W Żłobinie urodzili się kolejni synowie Szymona: Jakub – ok. 1776 roku, Benedykt w 1780, Wincenty 31.01.1784 r, Szymon – około 1790 roku i Franciszek około 1795 roku. Z ośmiorga dzieci Szymona i Agnieszki, tylko o Antonim nie ma żadnych informacji, być może umarł przed 1792 rokiem, ponieważ w spisie tego roku nie wymienia się go jako współmieszkańca. Bardzo skromna informacja dotyczy również kolejnego syna Szymona, o którego istnieniu świadczą dwie metryki. Jedną z nich jest spisany akt małżeństwa mieszkanki Żłobina Katarzyny Kalinowskiej, w którym wymienia się Szymona Rynkiewicza jako świadka mającego 25 lat. Kolejna metryka jest ostatnią z jego życia; to akt zgonu. Żył 82 lata, zmarł w Żłobinie w 1872 roku. Prawdopodobnie nie był żonaty, może z powodu powstańczych i wojennych zawieruch lub służby w carskim wojsku. Jego zgon zgłosił Stefan Rynkiewicz, wnuk  Franciszka Rynkiewicza – rodzonego brata Szymona. Pozostali synowie pozakładali rodziny. Senior Rodu Rynkiewiczów ze Żłobina, Szymon dożył sędziwego wieku. Zmarł w Żłobinie 23 grudnia 1820 roku w domu pod numerem 7. W akcie zgonu zapisano, że miał 90 lat, co chyba określono niezbyt trafnie. Analizując dostępne metryki można rzec, że w chwili zejścia miał około 80 lat. Jego żona Agnieszka z Kiemskich prawdopodobnie zmarła około 1819 roku. Metryka jej zgonu niestety nie zachowała się, może nawet nie została spisana.

zgon-szymon-rynkiewicz-1820-r-senior-rodu

Rodzina Szymona i Agnieszki była liczna, bogata w męskich potomków, w związku z czym ród rozrósł się a nazwisko przetrwało w różnych częściach świata do czasów obecnych. Najstarszy syn Kazimierz Rynkiewicz poślubił  Helenę z Miszkielów. Początkowo mieszkali w Jeziorkach, później w Żłobinie. Potomkiem Kazimierza i Heleny był syn Kazimierz z żoną  Cecylią Możejko. Małżonkowie mieszkali w Żłobinie. Pozostawili po sobie dwóch synów; Bartłomieja ożenionego z Magdalena Lisiewicz i Adama z żoną Teofilą Rupińską. Być może obaj z rodzinami wyemigrowali. Drugi syn imieniem Józef pozostał na gospodarstwie w Żłobinie. Najpierw był żonaty z Teresą z Pachutków, a po jej śmierci z Maryanną Frąckiewicz. Linia rodowa bardzo duża, związana ze Żłobinem ale też z emigracją do USA. Kolejny syn – Jakub mieszkał z żoną Agatą Myszczyńską w Orzechowie i tam zmarł. Jego syn Wincenty z żoną Teresą z Grochowskich początkowo mieszkał w Orzechowie, później przeniósł się do wsi Nowosady w Parafii Święto Jeziory (obecnie Litwa). Tam pozostały jego dzieci i następne pokolenia. Trzy córki Jakuba wyszły za mąż, pozostały w parafii krasnopolskiej. Następny syn Szymona i Agnieszki, Benedykt poślubił Agatę Rydzewską z Krasnopola, z którą mieszkał w Żłobinie. Z licznego potomstwa wieku dorosłego dożyło trzech synów i jedna córka.  Syn Jan Benedykt  ożeniony z Magdaleną Grochowską mieszkał w Żłobinie, zmarł w wieku 25 lat. Wdowa Magdalena wyszła ponownie za mąż za Wincentego Sobolewskiego. Z małżeństwa Jana Benedykta i Magdaleny pozostał jedynie syn Michał. Wychowywał się z ojczymem i być może przyrodnim rodzeństwem we wsi Nowosady w Parafii Święto Jeziory (obecnie Litwa). Będąc dorosłym mężczyzną zawarł małżeństwo z Franciszką Naumowicz z Jeziorek. Przez 17 lat mieszkali w Nowosadach, później przenieśli się do Iwanówki w Parafii Sejny. W Iwanówce zmarł Michał i syn  Franciszek. Z małżeństwa Michała i Franciszki pozostał jedyny syn Stanisław, który ożenił się z Franciszką Gałdzewicz z Radziuszek. Przez kilka lat mieszkali w Iwanówce, następnie przenieśli się do Stabieńszczyzny parafii sejneńskiej. W Stabieńszczyźnie zmarła żona Michała – Franciszka z Naumowiczów. O rodzinie niewiele wiadomo. Dwóch synów  prawdopodobnie wyemigrowało, a dwie córki pozostały w Polsce. Kolejny potomek Benedykta i Agaty to syn Jan Piotr, który ożenił się z Rachelą Krzywicką z Krasnopola i za sprawą ożenku tam zamieszkał. Z Jana Piotra i Racheli Krzywickiej powstał wielki ród „Rynkiewiczów Krasnopolskich”. Potomkowie Jana Piotra i Racheli w większości pozostali w Polsce, tylko nieliczni wyemigrowali do USA. Linia rodowa jest bardzo liczna, nie da się opisać w kilku zdaniach. Ostatni z synów Benedykta i Agaty, Hilary Paweł mieszkał w Żłobinie. Pierwsze małżeństwo zawarł z wdową Antoniną Namiotkiewicz z Kalinowskich, po jej śmierci z Wiktorią Sakowicz. Z obu małżeństw pozostał syn Jan, o którego losie nic nie wiadomo. Jedyna córka Benedykta i Agaty, Anna Rachela wyszła za mąż za Wincentego Milewskiego z Frącek. Tam mieszkali, tam rodziły się ich dzieci i tam zakończyli ziemską wędrówkę. Małżonkowie pozostawili po sobie synów i córki.

Agata Rynkiewicz z Rydzewskich zmarła w Żłobinie, Benedykt ożenił się z wdową Rozalią Bałuta z Milewskich, z którą przeżył 8 lat, zmarła w Żłobinie. Benedykt Rynkiewicz i 18. letni syn Stanisław zmarli w Krasnopolu w tym samym miesiącu i w tym samym roku, 1848.

Kolejnym męskim potomkiem Szymona i Agnieszki był Wincenty. Ożenił się z Katarzyną Szeszko urodzoną w Magdalenowie parafii wigierskiej a zamieszkałą w Jeglówku parafii krasnopolskiej. Małżonkowie mieszkali w Jeglówku. Spośród sześciorga dzieci pozostało w życiu dorosłym dwoje: syn Piotr Łukasz i córka Anna. Piotr Łukasz z żoną Urszulą Borkowską przedłużyli linię rodową w Jeglówku. Następnie ich synowie: Antoni i żona Benedykta Lipiec, Mikołaj i Julia Karłowicz mieli liczne potomstwo, córka Anna wyszła za mąż za Feliksa Karłowicza do Gremzdela. O losie ich dzieci jest mało informacji, wiadomo tylko tyle, że po Antonim i Benedykcie pozostał w Jeglówku syn Antoni z Honoratą z Bałutów a córka Teofila wyszła za mąż za Dominika Zaniewskiego z Jeziorek. Córka Teofili i Dominika, Bronisława dożyła starości, zmarła w Sejnach, syn Władysław zmarł również w sędziwym wieku w Jeglówku. Oboje zmarli w tym samym roku. Z małżeństwa Mikołaja i Julii z Karłowiczów najstarsza córka Wiktoria jako młoda dziewczyna wyemigrowała do USA. Tam wyszła za mąż za Antoniego Sosnowskiego emigranta z Krasnopola. Do dziś żyją w USA ich kolejne pokolenia. O pozostałych dzieciach jak na razie nie ma informacji i będą one przedmiotem dalszych poszukiwań. Najmłodszym synem Szymona i Agnieszki był Franciszek. Tak jak jego starszy brat, Józef pozostał na gospodarstwie w Żłobinie. Wraz żoną Agnieszką Popławską z Jeziorek doczekali licznego potomstwa. Przy życiu pozostał syn Jerzy i trzy córki: Franciszka, Benigna i Aniela. Na gospodarstwie w Żłobinie pozostał Jerzy z żoną  Rozalią z Fadrowskich z Krasnopola a jego następcą został Stefan Rynkiewicz i żona Magdalena z Sosnowskich.  Cztery córki Jerzego i Rozalii założyły rodziny. Franciszek Rynkiewicz żył 81 lat, jego żona 69. Oboje zmarli w Żłobinie.

lucyna1

Aby chociaż częściowo w miarę pozyskanej wiedzy przybliżyć historię Rynkiewiczów ze Żłobina postanowiliśmy wraz z Andrzejem Szczudło –  krewniakiem po Rynkiewiczach i Rydzewskich opisać kolejno linie rodowe synów Szymona i Agnieszki. Wielu rzeczy jeszcze nie wiemy, będziemy dążyli do poszerzenia wiedzy. Ja osobiście nie poznałam nikogo z Rynkiewiczów wiedząc tylko z opowiadań dziadka i rodziców, że byli naszą rodziną, oczywiście po Maryannie Rynkiewicz, mojej prababci. Moim marzeniem od dzieciństwa było opracowanie genealogii rodu Rydzewskich. To  wszystko stało się za sprawą mojego dziadka Feliksa Rydzewskiego, który lubił opowiadać a ja go lubiłam słuchać. Marzenie o poznaniu genealogii rodu dojrzewało wraz ze mną i teraz staje się faktem. Dzięki rozwijającej się informatyce, metryki archiwalne stały się dostępne. Kiedy myślałam o podróży do Archiwum Państwowego w Suwałkach, przez przypadek natrafiłam na zasoby AP online. Szybko odnalazłam tam Parafię Krasnopol, nie mogłam wprost uwierzyć, że marzenie się spełni. Poświęciłam już kilka lat, niezliczone godziny mrówczej pracy do później nocy, wyprawy do AP w Suwałkach, szukanie grobów na cmentarzach w Krasnopolu. Kiedy „na skróty” odnalazłam metrykę zgonu seniora rodu Andrzeja Rydzewskiego, ze wzruszenia płakałam, prawie całą noc nie spałam, byłam pod ogromnym wrażeniem, że widzę dokument pisany blisko dwa wieki temu. Byłam też zadowolona i wtedy pomyślałam jaka wielka szkoda, że nie ma rodziców i dziadków, którym mogłabym to wszystko opowiedzieć. Głęboko wierzę, że czuwają gdzieś tam nade mną, a myśli moje kierują na właściwe drogi poszukiwawcze.

 

Opracowała Lucyna Panasewicz z Rydzewskich z Krasnopola

 

 

Sielanka na wsi

03 Piątek Mar 2017

Posted by dziklin in Szczudło, Wszystkie wpisy

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Olecko, Przeprowadzka, sielanka, Zagówiec

Najwcześniejsze lata dzieciństwa kojarzą mi się z Oleckiem. Nasi rodzice po pięcioletnim mieszkaniu w Gołdapi spędzili tam 8 lat, najpierw z dwoma, a po urodzeniu Teodora w 1956 roku, z trzema synami. Ja byłem tym drugim (na zdjęciu w czapce w poprzeczne paski).

olecko

Jeszcze za czasów mieszkania w Olecku bywały wakacyjne wyjazdy do dziadków, Jana i Marianny Szczudłów, mieszkających w Zagówcu koło Sejn. W gnieździe rodzinnym Szczudłów, rodzice budowali swój dom. Dlaczego tam? Prawdopodobnie bardziej niż sentyment do ojcowizny liczył się fakt, że dziadek dał darmo działkę i drewno z prywatnego lasu. W budowie domu uczestniczyliśmy również my, dzieci. Z tego co pamiętam, miałem wtedy poczucie robienia czegoś ważnego, a nawet bycia prawie dorosłym. Faktyczna pomoc sprowadzała się jednak do przenoszenia dachówek czy innych niezbyt ciężkich materiałów potrzebnych na budowie.

andy-1963

Potem była wielka radość z poszerzonej z dnia na dzień przestrzeni do zabawy, z możliwości chodzenia po drzewach, zabawy w partyzanta itd. Nielekkie były początki w szkole. Kiedy dotarliśmy do niej, ja z moim starszym bratem Zdziśkiem, klasy były już zgrane, a my jako nowi uczniowie świetnie nadawaliśmy się do prześladowania. Już po usłyszeniu nazwiska nieformalny „przywódca stada” – klasowy lider Tadek Anzel zaproponował nam ksywkę, która przetrwała do końca szkoły. Do końca podstawówki w szkole „Pod Lasem”, jak ją nazywano, byliśmy Szczupakami. Dziś śmiejemy się z tego, ale wtedy za „Szczupaka” trzeba było często stawać do boju.

zagowiec-stary

W Gawieniańcach, których nasza część najpierw była Zagówcem, przeżyłem kilkanaście szczęśliwych lat dzieciństwa, wtedy określanego jako przegrane – ze względu na uciążliwe obowiązki domowe w nie zmechanizowanym gospodarstwie, dziś – wyjątkowe, biorąc pod uwagę bogactwo doznań. Dopiero po latach potrafiłem dopatrzyć się w swoim życiorysie elementów egzotyki. Można śmiało zaliczyć do nich fakt, że szkołę podstawową ukończyłem przy lampie naftowej, ucząc się przy jednym stole z braćmi, ale i z ojcem, który zaocznie uczył się w Technikum Ekonomicznym.

kazimierowicz-piotr

Temu „uczonemu gremium” zwykle towarzyszył siedzący w kącie wąsaty staruszek z fajką, Piotr Kazimierowicz (szwagier mojego dziadka Jana Szczudło). Zwykle nie udawało mi się, ale też i nie bardzo chciałem, odizolować się od jego barwnych opowieści o czasach przed wojną, przeżywanych po części na Litwie, po części w granicach Rzeczpospolitej. Były też kawały o Żydach, w których zawsze dostawało im się od bardziej przebiegłych Polaków. Kiedy kupiliśmy radio, zasilane ze specjalnej, dużej baterii, dziadek Piotr (na zdjęciu obok) czas spędzał na słuchaniu Wolnej Europy, ale i stacji litewskich. Pamiętam jak tłumaczył nam ciekawsze kawałki z rozrywkowej audycji rozgłośni wileńskiej „Sawukas wakaras” (Sobotni wieczór). Chociaż każde przyjście dziadka na tzw. posiaduszki kończyło się pozostawieniem na podłodze sporej kupki popiołu wysypanego z fajki, jego obecność umieliśmy docenić.

Rzadka już w owych czasach na terenie PRL egzotyka domu pozbawionego prądu elektrycznego skończyła się w roku 1968, kiedy na pola wkroczyli geodeci wyznaczający miejsca dla postawienia słupów elektrycznych. Około dwumetrowy dół pod betonowy słup musiał wykopać właściciel pola, na którym słup został zaplanowany. Takich słupów było na naszych polach kilka. Miałem wtedy 14 lat i świetnie nadawałem się do tej pracy. Nie była to wielka męka, bo gleba piaszczysta, a i nadzieja na rewolucyjne zmiany dodawała sił. Wkrótce po zainstalowaniu „lekstryki” – jak mówił dziadek Jan Szczudło, który oporem stawał przed elektrykami i pozwolił założyć w swoim drewnianym domu tylko minimalną ilość żarówek i gniazdek, we wsi pojawił się pierwszy telewizor. Właścicielami była rodzina Pieczulanisów, którzy szybko zrozumieli, że dla dobra stosunków międzysąsiedzkich telewizor „musi” być też dostępny i dla innych. Chodziło się tam jak do kina; były rzędy ławek i nieuchronny w takiej sytuacji … udział w życiu tamtej rodziny. Jako dzieci, w podwójnym kinie czyniliśmy życiowe obserwacje, co pikantniejszymi kawałkami dzieląc się z kolegami. A było czym się dzielić, bo przez rodzinę tę przetoczyło się kilka wątków żywcem z „Cichego Donu” – miłość, zazdrość, podpalenia budynków itp. Z tamtych lat pamiętam serial o dr Ewie.

andy1972

Naukę w szkole średniej, LO nr 19 w Sejnach, rozpocząłem już jako zelektryfikowany obywatel PRL. W szkole szło mi nieźle, chociaż gorzej niż w podstawówce. Przeszkodą było m.in. i to, że kosztem wielu wyrzeczeń całej rodziny, rozwijało się gospodarstwo rolne.

Musieliśmy w tym uczestniczyć. Pamiętam częsty obraz powrotu ze szkoły; mama stoi w drzwiach i pogania do jedzenia obiadu. „Podtekst” miała w drugiej ręce; stare portki do przebrania, gdyż natychmiast po obiedzie trzeba było iść do pracy w gospodarstwie. Dopiero wieczorem, zmęczony miałem szansę zasiąść do robienia lekcji.

W takich wiejskich klimatach żyłem 11 lat i chociaż stanowi to tylko 18% mojego czasu życia, wiem że były to lata najważniejsze, lata formacji osobowości młodego człowieka.

Andrzej Szczudło

Kategorie

  • Buchowski
  • Genealogia ogólnie
  • Obywatel
  • Rynkiewicz
  • Szczudło
  • Wszystkie wpisy

Datowanie

Marzec 2017
Pon W Śr Czw Pt S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  
« Lu   Kwi »
Follow Korzenie rodowe spod Sejn – Szczudłów, Buchowskich i Rynkiewiczów on WordPress.com

Blog na WordPress.com.

Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies
  • Obserwuj Obserwujesz
    • Korzenie rodowe spod Sejn - Szczudłów, Buchowskich i Rynkiewiczów
    • Already have a WordPress.com account? Log in now.
    • Korzenie rodowe spod Sejn - Szczudłów, Buchowskich i Rynkiewiczów
    • Dostosuj
    • Obserwuj Obserwujesz
    • Zarejestruj się
    • Zaloguj się
    • Zgłoś nieodpowiednią treść
    • Zobacz witrynę w Czytniku
    • Zarządzaj subskrypcjami
    • Zwiń ten panel
 

Ładowanie komentarzy...