Tagi

, ,

Jak pewnie wielu genealogów, mam kilka wirtualnych znajomości godnych opisania, gdyż wywarły istotny wpływ na mój genealogiczny dorobek. Niewątpliwie taką osobą jest dla mnie Christa Shukaitis z USA.

Christa_S

O jej istnieniu dowiedziałem się dosyć przypadkowo, wiedziony ciekawością kto był osobą, która dane metryk moich najdalszych męskich przodków spod Sejn wprowadził na stronę mormonów?

Intensywnie współpracowałem wtedy z inną Amerykanką, Patrycją Schmidt Szczudło, która ku mojej radości graniczącej z entuzjazmem podjęła się arcytrudnego zadania zinwentaryzowania amerykańskich Szczudłów. Okazało się bowiem, że do USA trafiali Szczudłowie z różnych miejsc w Polsce, prawdopodobnie nie- lub bardzo daleko spokrewnieni. Aby ich przypisać do odpowiednich miejsc pochodzenia, potrzebna była współpraca polsko – amerykańska. Imponujące efekty tej współpracy znajdą się w osobnym opracowaniu, tu chciałbym tylko wskazać na rodzaj relacji z „imienniczką” zza oceanu.

Prawie od początku mojego bywania w Internecie monitorowałem stronę mormonów, funkcjonującą pod adresem ancestry.com. Cieszyło mnie to, że miałem tam swoje ulubione miejsca, oczywiście tam, gdzie pojawiał się liczący kilkadziesiąt pozycji wykaz Szczudłów już zinwentaryzowanych, przypisanych do dat i miejsc pochodzenia. Moich tam wtedy nie było, a w zasadzie ich związku z moimi nie byłem w stanie uświadomić. Aż do pewnego czasu, kiedy odkryłem, że lista Szczudłów u mormonów powiększyła się o kilka pozycji. Ku mojej radości, dodane metryki wskazywały na miejscowości moich przodków. O pomoc w dotarciu do osoby, która jako tzw. submitter o nazwisku Chris Shuk wskazana była na ancestry.com zwróciłem się do Patrycji Szczudło. Dosyć szybko rozszyfrowała ona, że osobą tą jest Christine Shukaitis z  Delaware i nawiązała z nią kontakt mailowy. W mailu Christa wyjaśniła, że do metryk Szczudłów z parafii Sejny dotarła poszukując rodziny swojej ciotki. Ciotka, będąca potomkinią Tomasza Łabanowskiego ożenionego z Floryanną vel Florentyną Szczudło, opowiadała rodzinie, że jej przodek był profesorem na uczelni w Sejnach. Christa powątpiewała w prawdziwość tej opowieści, być może i dlatego, że nie potrafiła umiejscowić w Sejnach, kilkutysięcznej miejscowości na rubieżach aktualnej Rzeczpospolitej, żadnej uczelni. Swoje wątpliwości postanowiła rozwiać na miejscu. Wybrała się do Polski i tu wertując zasoby archiwalnych metryk, ulokowane w Suwałkach weryfikowała relacje ciotki.

Aniela_Strzelczyk

Dotarła też do Radziuszek, wioski pod Sejnami, gdzie od kilku wieków mieszka rodzina Łabanowskich. Spotkani tam dalecy krewni nie bardzo byli biegli w języku angielskim tak jak nieoswojona z językiem polskim była Christina Shukaitis. Nikt też z tej rodziny nie zajmował się genealogią, więc efekty wizyty Amerykanki pod Sejnami były raczej mizerne. Wróciła ona do USA z kopiami metryk polskich krewniaków i przekonaniem, że przodek ciotki profesorem nie mógł być, bo nie ma tam uczelni. Być może tylko w jakiś sposób współpracował z tamtejszą Szkołą Departamentową, która już przed 1840 r. miała swoją świetność i ponadregionalną rangę. Ciotki ta wersja nie zadawalała i dlatego nawet nie chciała mieć metryk uzyskanych przez krewniaczkę w Polsce. Aby jednak wysiłek nie poszedł na marne, jak rasowy genealog, Christa zdecydowała się dać metryki tam gdzie ich miejsce czyli do mormonów. W tej lokalizacji jest gwarancja, że nie zginą i będą udostępnione innym genealogom. Tak też się stało. Metryki moich przodków po mieczu trafiły potem do Internetu i ja je tam odkryłem. Dowiedziałem się wtedy o relacji moich Szczudłów z Łabanowskimi z Radziuszek. W 1854 w Sejnach za Tomasza Łabanowskiego (1835- 1889) wyszła Floryanna Szczudło (1834- 1900), córka Pawła Szczudło (1809 Teolin- 1895 Zagówiec) i Marianny Gorczyńskiej (1801-1885). Syn tej pary, Franciszek Łabanowski (1859-1906) w 1883 r. w Sejnach ożenił się z Anielą Strzelczyk (1856-ok. 1940) ze Stabieńszczyzny. Ich córka Bronisława Łabanowska wyjechała do Ameryki, gdzie w 1904 roku wyszła za Jana Stankiewicza (1877- 1955) z Lipowa. Po śmierci swojego męża Franciszka w 1906 roku do Bronisławy dołączyła jej matka, Aniela Łabanowska. Mieszkali w Shenandoah, górniczym miasteczku w Pensylwanii. Tam też około 1940 roku dokończyła swojego żywota Aniela, a w 1955 roku jej zięć Jan Stankiewicz. Bronisława Stankiewicz przeżyła męża Jana o 22 lata i jest pochowana w Camp Hill w Pensylwanii.

Moja znajomość z Christą (Christiną Shukaitis) przetrwała do dziś. Kilka lat po zawarciu znajomości zameldowała, że wybiera się do Warszawy, aby w Archiwum Akt Dawnych poszukiwać starych dokumentów z XVI wieku, dotyczących nobliwego przodka spod Pułtuska. Uznałem, że dla tak zasłużonej dla mnie osoby, żeby ją poznać osobiście, warto wziąć dzień urlopu i wybrać się do stolicy. Najpierw jednak chciałem się z nią umówić. Rozmowa telefoniczna z ulokowaną w luksusowym hotelu „Mariot” Amerykanką przekonała mnie, że tym razem Warszawę mam sobie darować. Christa przyjechała wyłącznie do archiwum, zarezerwowała tam miejsce i zamierza cały tydzień spędzić wśród archiwaliów. Nie dała mi szansy na spotkanie. Cóż było począć, odpuściłem.

Christa&Kathy_Harris

W kolejnych latach wymienialiśmy zdawkowe listy, aż do zaskakującego maila, w którym Christa … prosiła mnie o pomoc w dramatycznej sytuacji. Znalazła się w Hiszpanii, gdzie ktoś ukradł jej pieniądze i dokumenty. Pisała, że odeśle zaraz po powrocie do domu. Długo, ze zdziwieniem przyglądałem się temu mailowi, zastanawiając się dlaczego tak zdystansowana osoba, Amerykanka zdecydowała się prosić o pomoc właśnie mnie? Niezależnie od przemyśleń, przyglądanie się nie poszło na marne, bo zauważyłem, że swojsko wyglądający dotąd adres mailowy Christy jest chudszy o jedną literkę! Wtedy zrozumiałem, że oboje z Christą jesteśmy ofiarami oszusta, który włamał się na jej konto i po jego przejęciu używał adresów z jej książki kontaktowej. Pieniędzy nie wysłałem, ale nawiązałem kontakt inną drogą. Już wiedziała, że konto padło ofiarą hakera. Pewnie zgłosił ten fakt ktoś nagabywany tak jak ja.

Po jakimś czasie odnowiłem kontakt z Christą, już przy pomocy nowego adresu. Napisałem jej, że w 2014 roku wybieram się do Stanów i być może jest szansa na spotkanie z nią w Shenandoah. Wiedziałem, że mieszkało tam całe gniazdo moich krewniaków Rynkiewiczów, no i gałązka z domieszką krwi Szczudłów, po Łabanowskich.  Odpowiedź z Ameryki znów mnie zaskoczyła; moi Rynkiewiczowie mieszkali w Shenandoah Heights … i byli sąsiadami jej babki! Christa znała ich jako  właścicieli publicznego basenu niedaleko jej domu. Była z nimi zaprzyjaźniona. Teraz mieszka w Wilmington (Delaware), 3 godziny samochodem od tego miejsca, ale trzy razy w roku bywa w Shenandoah, żeby kupić kiełbasę w lokalnym sklepie.

Trudno o lepszego przewodnika po Shenandoah, pomyślałem. Będąc już w Nowym Jorku napisałem do niej maila ponownie, ale bez odzewu. Dojeżdżałem do Shenandoah zdany tylko na siebie i rodzinę.

Jakiś czas później, kiedy byliśmy już w Chicago odezwała się tłumacząc spóźnienie mailowe brakiem zasięgu Internetu … w Mławie. Jej kolejny pobyt w Polsce okazał się feralny, bo naciągnęła mięśnie pleców i po powrocie do USA nie mogła prowadzić samochodu do Shenandoah. Nie było żadnego usprawiedliwienia, że np. właśnie skończyła 80 latek. To nie pesel ją wykluczył z tej jazdy a niefortunne naciągnięcie mięśni pleców.

Ulicny

Będąc w Shenandoah spotkaliśmy tam Andy’ego Ulicnego, Amerykanina czeskiego pochodzenia, który przez wielu miejscowych wskazywany był jako specjalista a nawet fanatyk genealogii. Rzeczywiście takim był; serdeczny, miły człowiek, który od razu zaprosił nas do swojego domu a potem podzielił się bazą danych o osobach pochowanych na dziesięciu miejscowych cmentarzach. Nawiązaliśmy z nim sympatyczną znajomość, kontynuowaną na Facebooku. Szybko okazało się, że to nasz wspólny znajomy z Christą.

Kiedy więc szukając w Internecie tropów emigrantów z mojej trzeciej, wg ważności rodziny, których genealogią się zajmuję, Buchowskich, przeczytałem, że jakiś Buchowski mieszkał w Wilmington, od razu pomyślałem o Christinie Shukaitis. Odpisała, że jej miejscem zamieszkania jest inne Wilmington, a w Shenandoah nie znała Buchowskich. Mimo to znalazła mi tam Bukowskiego, który meldował się do wojska w tej miejscowości, pracował tam w kopalni i ożenił się z Ellą Luskiewicz.  Kto wie, może to nasz krewniak, któremu po drodze do Ameryki ktoś zmodyfikował nazwisko z Buchowskiego na Bukowski?

Najświeższe maile od Christy pochodzą z roku 2015. Melduje w nich, że była już w Warszawie w maju, a w sierpniu kolejne dwa tygodnie również tam spędzi, kopiując stare księgi sądowe w Archiwum Głównym Akt Dawnych. Jak widać na Facebooku, w przerwach między kolejnymi wyjazdami do Warszawy, spędza czas z wnuczkiem, pokazując mu coraz to inne zakątki Europy.

Mówi się, pokaż swoich znajomych, a powiem ci kim jesteś. Ja bez żenady na takie pytanie mógłbym pokazać Christę, mimo że jest mi tylko „wirtualną krewniaczką”.